Wieża na Śnieżniku już otwarta. „Pomnik sławnego Blendera” lub „znanego Młynka” został dziś oddany do użytku. Takie określenia pojawiały się najczęściej w komentarzach pod moim postem na Instagramie o nowej inwestycji na śnieżnickiej kopule.
Kopuła, z której roztaczają się panoramiczne widoki na wszystkie strony świata, rezerwat przyrody, została „wzbogacona” o kontrowersyjną konstrukcję. Po co? Dlaczego?
Mierzę się z tymi argumentami podawanymi przez gminę Stronie Śląskie i zmierzyć się nie mogę.
Wieża na Śnieżniku – historia
Tak, wieża na Śnieżniku to żadna nowość. Ona już tutaj sto lat temu była. Stała sobie kamienna konstrukcja, zbudowana pod sam koniec XIX wieku, w stylu, hmm, neogotyckim, jak na tamte czasy modnym i nazwana na cześć cesarza Wilhelma I jego imieniem. (Dlaczego nowa wieża nie ma żadnego imienia? Może dobrze, że nie ma…). Również w tamtych czasach nie obyło się bez sporu o wieżę – chciało ją budować stowarzyszenie górskie z Moraw, a także stowarzyszenie z Kłodzka. Uroczystego otwarcia wieży do użytku dokonywał sam książę Albrecht Hohenzollern (syn królewny Marianny Orańskiej), początkowo przeciwny budowie, ale skoro wieża miała być na cześć kajzera, nie wypadało odmówić.
W ponad 30-metrowej wieży znajdowało się popiersie cesarza, a na górnej platformie zamontowano lunetę i plansze z panoramami. W dolnej części znalazło się miejsce na niewielkie schronisko z miejscami do spania oraz sklepik z pamiątkami. Za wstęp na wieżę pobierano opłatę.
Wybuch na Śnieżniku
Po II Wojnie Światowej wieża niszczała. W 1948 roku Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Oddział Kłodzki (ciekawa nazwa!) podjęło starania i odnowiło zarówno schronisko na Hali pod Śnieżnikiem, jak i kamienną wieżę na szczycie. Niestety, przez lata nie przeprowadzano kolejnych remontów, a warunki atmosferyczne na kopule Śnieżnika dawały się jej we znaki. W 1973 roku podjęto decyzję o jej wysadzeniu.
Czy słusznie? Argumentem był zły stan techniczny. Okazał się nie do końca prawdziwy, bo dopiero po dwukrotnej detonacji udało się unicestwić poniemiecką budowlę. Prawdopodobnie mocniejszym argumentem, niż stan techniczny budowli, było imię jej patrona, bardzo niepasujące do „Ziem Odzyskanych”.
A można było odremontować wieżę i nazwać jakoś po peerelowsku? Teraz wystarczyłaby kolejna zmiana nazwy idąca z duchem czasu…
W każdym razie, od tamtej pory przez kolejne pięćdziesiąt lat turyści przesiadywali na stercie kamieni, które pozostały po starej wieży kajzera.
Tablica przetrwała
Ale zostało coś jeszcze, oprócz kupy gruzu. Tablica pamiątkowa z 1948 roku. Nie wiadomo do końca, czy to saperzy, którzy zakładali ładunki, zdemontowali tablicę (w końcu były na niej polskie napisy) i porzucili w krzakach, czy po prostu przetrwała detonację? Przez kilka lat leżała w zaroślach nieopodal. W końcu czescy pogranicznicy zabrali ją do swojej placówki i tam wisiała przez kolejne piętnaście lat. W 1989 roku, „w imię przyjaźni polsko-czeskiej”, staraniem Zbigniewa Fastnachta znalazła swoje miejsce w schronisku „Na Śnieżniku”, gdzie wisi do dzisiaj. Ślady po kulach widoczne są na niej wyraźnie – komuś służyła jako tarcza strzelnicza. Czy pora, by ta pamiątka przeniosła się na szczyt Śnieżnika?
Nowa wieża na Śnieżniku
Temat budowy nowej wieży pojawił się niedługo po zniszczeniu starej. Projektowano, dyskutowano, rozważano. Będzie to ożywienie ruchu turystycznego, czy może jednak szkoda niszczyć tego rezerwatu przyrody?
Tak dyskutowano, że mijały lata. Ostatnie przyniosły znaczne zwiększenie ruchu turystycznego, widoczne gołym okiem. Ludzie ruszyli z domów, popularne stały się wycieczki krajowe, a nawet zimowe wyjścia w góry. Na szlaki ruszyły osoby, które nigdy w górach nie były. Zaczęto dostrzegać piękno zakątków własnego regionu. Coraz popularniejsze stawało się zdobywanie szczytów do Korony Gór Polski. Śnieżnik zyskał ogromną popularność wśród turystów z Polski, i oczywiście także z Czech, za sprawą rozwoju infrastruktury i atrakcji w Dolnej Morawie.
W 2022 roku, 26. września, w poniedziałek, uroczyście otwarto gotową wieżę. Pogoda spłatała figla, bo po słonecznym weekendzie kopułę Śnieżnika zasnuły mgły. Można więc było wspiąć się na wieżę i zobaczyć, jak pięknie nic nie widać. Ale widoki na pewno robią wrażenie.
Kwota 13 milionów złotych wydana na nową inwestycję, też robi wrażenie. Wygląd – cóż, rzecz gustu. Styl jest nowoczesny, modny. Na plus zaliczam wykorzystanie kamieni pozostałych po starej wieży do obłożenia podstawy nowej.
Inwestorzy zapewniają, że dzięki takiej konstrukcji wieża przetrwa wiele śnieżnickich zim i wichur. No zobaczymy. Oby znów nie trzeba było jej wysadzać… xD
Po co nam wieża na Śnieżniku?
„Głównym celem projektu jest wzrost gospodarczy wynikający ze wzrostu ruchu turystycznego” – czytamy na tablicy informacyjnej przed wieżą. Kto na tym zyska, a kto na tym straci? Czy przeprowadzono badania natężenia ruchu turystycznego na Śnieżniku w ostatnich latach? Czy przeprowadzono prognozy? A czy wraz z wybudowaniem wieży pomyślano o pozostałych, kluczowych elementach, choćby takich jak parkingi przy wejściu na szlak i toalety?
W czasie budowy dużo mówiło się o ochronie przyrody i kwestii budowania w rezerwacie.
Dziś mówi się, że „wieża przyczyni się do ochrony muraw na śnieżnickiej kopule…” Są one teraz ogrodzone siatką. Turyści nie mogą już swobodnie poruszać się po szczycie Śnieżnika. Idą ogrodzoną drogą prosto do wieży.
Zielony szlak z Hali pod Śnieżnikiem, porządnie rozjeżdżony w czasie budowy, dziś ma „odtwarzać dawną drogę historyczną”, która „skanalizuje ruch turystyczny”.
Jak czytam o kanalizowaniu ruchu turystycznego, to mam przed oczami te toalety w schronisku na Hali pod Śnieżnikiem i myślę sobie, czy są one na to kanalizowanie gotowe…? Kto był, ten wie, o czym piszę.
Gdy czytam o tym, że „osiągnąć ten cel chcemy przez nowe atrakcje” myślę sobie o wołającej o pomoc wieży na Trójmorskim Wierchu czy Czarnej Górze, w tym samym Masywie Śnieżnika. Czy nie warto najpierw odnowić starych atrakcji, a dopiero później zabrać się za nowe? Czy nie warto pomyśleć o rozładowaniu ruchu turystycznego poprzez budowę wież widokowych na szczytach mniej atrakcyjnych, zalesionych, z pozoru nieciekawych? Z wieżą wnoszącą się ponad koronę drzew taki szczyt zyskuje coś, co przyciąga turystów.
Wieża na Śnieżniku – widzę jakiś plus
Jedyny plus, który widzę z otwarcia śnieżnickiej wieży (żeby nie było, że tylko ciągle narzekam): oto mamy schron na szczycie, przed deszczem, śnieżycami i wiatrem. W gęstej mgle wieża, jak latarnia morska uchroni błądzących przed zgubą. Wieża otwarta jest całą dobę i jest bezpłatna.
Czy Śnieżnik będzie drugą Śnieżką?
Piszą mi niektórzy, że marudzę, że narzekam ciągle na tę wieżę, na którą cała ziemia kłodzka czeka jak na zbawienie. Że potrzebne jest ożywienie turystyki w tym regionie, że ludzie zyskają miejsca pracy…. Serio? Nie łapię się na te oklepane, puste zdania.
Patrzę na to, co dzieje się po czeskiej stronie Śnieżnika z wielkim niepokojem. Ogromna konstrukcja ścieżki w chmurach, nowy most wiszący. Nie zdziwię się, jeśli za chwilę Czesi zbudują na Śnieżnik wyciąg. Wieża na Śnieżniku to dla mnie przykład destrukcyjnego wpływu rozwoju turystyki w górach na nasze wciąż zmniejszające się – i niszczone w różny sposób – zasoby przyrodnicze. Nieuzasadniona dewastacja przyrody i niepotrzebna inwestycja, która może doprowadzić do zadeptania naszego „króla Sudetów”.
Turyści byli, są i będą. Sama jestem jedną z nich. Promuję Dolny Śląsk, często opowiadam i zapraszam do miejsc, o których milczą urzędy i akcje promocyjne. Nie chcę, by Śnieżnik i schronisko na hali wyglądały jak Śnieżka i Dom Śląski w szczycie sezonu. Nie chcę, by Stronie, Kletno, Sienna i Międzygórze wyglądały jak Karpacz i jego okolica z „inwestycjami”. Chciałabym, by gminy i społeczności w moim regionie czerpały z rozwoju turystyki, a jednocześnie zarządzano tu ruchem turystycznym odpowiedzialnie, w przemyślany sposób.
Czy w XXI wieku mówienie o zrównoważonej turystyce to wciąż tylko spis pobożnych życzeń?
…
Jestem ciekawa Twojego zdania na ten temat. Zapraszam do pozostawienia komentarza.
Wjazd na przełęcz Jungfrau, a następnie przejście szlakiem u podnóży sławnej północnej ściany Eigeru było jednym z najwspanialszych momentów podczas mojej podróży po Szwajcarii. Chcę się z Tobą podzielić wrażeniami i też paroma wskazówkami, które mogą Ci się przydać, jeśli planujesz wizytę w tym miejscu. Grindelwald – jak dotrzeć, gdzie nocować? Do Grindelwald, słynnego alpejskiego…
W tym sezonie letnim zaplanowałam przejście Karkonoszy z dziećmi, czyli trasę ze Śnieżki na Szrenicę. Najmłodsza z córek ma 6 lat, a starsze bliźniaczki – 9 lat. Jeśli masz dzieci w podobnym wieku i też chodzi Ci po głowie taki pomysł, przeczytaj moje wskazówki. Opisałam wszystko dość szczegółowo i mam nadzieję, że informacje zawarte w…
Zamek w Roztoce to jedno z tych miejsc, których nie wolno pominąć przy zwiedzaniu Dolnego Śląska. Jeden z najbardziej fotogenicznych i o ciekawej historii. Jest jednak wciąż mało znany, rzadko odwiedzany. Mimo że w przeszłości związany z jednym z najznamienitszych śląskich rodów – z Hochbergami, pozostaje w cieniu ich rozsławionych rezydencji w Książu i Pszczynie….
Weekend w Lubuskiem? Oto propozycja dwudniowej wycieczki dla miłośników zabytków, pięknych miejsc i oczywiście – winnic. Lubuskie to w końcu „polska Toskania” – region z tradycjami winiarskimi i największą liczbą winnic w Polsce, a także ogromną liczbą mało znanych zabytków, zielonych wzgórz i uroczysk. Przedstawiam Ci mój plan na weekend w Lubuskiem, który sama ostatnio…
Wrocławskie krasnale. Nie ma już chyba osoby, która przyjeżdżając do Wrocławia nie natknęłaby się na małe, brązowe figurki krasnoludków. Na rogu ulicy, gdzieś przy bankomacie, albo na latarni… Krasnale opanowały to miasto – jest ich już prawie 400 i liczba wciąż rośnie. Stoją nie tylko w centrum, ale i na peryferiach Wrocławia. Przy ciekawych miejscach,…
Szlak piwa i wina? Brzmi kusząco, prawda? Od kilku lat rzemieślnicze browary i rodzinne winnice tworzą na mapie województwa dolnośląskiego ciekawy szlak. Bo szlak winnic kojarzy się raczej z Toskanią, Alzacją czy Renem… A tu proszę, mamy prawdziwą polską Toskanię. Na Dolnośląskim Szlaku Piwa i Wina jest już ponad trzydzieści miejsc i pewnie wkrótce będą…
5 komentarzy
Tak, trudno nie zgodzić się z Autorką. Obawy i przemyślenia bardzo trafne a przede wszystkim rozsądek i troska. Oby te cechy nie były obce tym, którzy zawiadują tym pięknym regionem, który przeszedł w ręce naszych dziadów w doskonałym stanie . Niestety dziś stopień dewastacji jest zatrważający. Nie sposób nie czuć niepokoju ……
Śledziłem budowę od dziury w skale, w czasie budowy schodziłem jako jedyny chyba „objazdem”, po zbudowaniu trafiłem na totalną mgłę i jeszcze nie mogę powiedzieć czy widok z 30 metrów, czy ile ona ma, zmienia perspektywę Śnieżnika.
Ale z bycia przeciwnikiem przechodzę do obozu tych, który chcą widzieć korzyści. Faktycznie ze schronu już mogłem skorzystać. W środku jest raczej ciemno i daleko tu do przytulności. Ocena za styl też jest taka naciągana, ale wieża jest. Stanowi kolejny magnes i myśle, że przyciągnie ludzi. Więcej ludzi będzie oznaczało więcej pieniędzy. Częściej otwarty Wilczy Dół. Kolejne kawiarnie. Nie tylko w samym Międzygórzu, ale na przykład takim Złotym Stoku. Takim Bardzie. Te już są. Może coś ruszy się w pozostałych punktach wyjścia na Śnieżnik. Może Międzygórze doczeka się większego parkingu na wjeździe. Może wyremontowane będą kolejne alpejskie domy. Tego bym chciał.
Wieże są potrzebne. O ile ktoś je buduje z sensem (Orlica i otwarty na turystykę Czerniec, czy Trójmorski). Aż boję się wrócić do Polanicy, gdzie czeka mnie prawdopodobnie rozczarowanie na Wzgórzu Marii. Gdzie urosła już wieża. Ale nie wykracza poza linię drzew.
Bardziej niszczymy przyrodę [w górach] przez działalność Lasów Państwowych niż przez turystów.
Dziękuję za Twój komentarz. Tak, teraz, kiedy wieża już stoi, nie ma sensu na nią narzekać, ale mieć nadzieję, że przyniesie korzyści, o jakich piszesz. Nie chcę być sceptyczna, ale wciąż wydają mi się one z gatunku „pobożnych życzeń” niż faktycznych, widocznych korzyści dla mieszkańców i turystów, które niedługo zobaczymy na własne oczy…
Twoje ostatnie zdanie jest bardzo prawdziwe. Z wierzchu tego nie widać, ale dopiero gdy człowiek wejdzie w góry (i na niziny zresztą też), to widzi, jakie spustoszenie, jakie ogromne dziury w drzewostanie funduje nam działalność LP. Zgroza ;-(
Dziękuję za Twój komentarz. Tak, teraz, kiedy wieża już stoi, nie ma sensu na nią narzekać, ale mieć nadzieję, że przyniesie korzyści, o jakich piszesz. Nie chcę być sceptyczna, ale wciąż wydają mi się one z gatunku „pobożnych życzeń” niż faktycznych, widocznych korzyści dla mieszkańców i turystów, które niedługo zobaczymy na własne oczy…
Twoje ostatnie zdanie jest bardzo prawdziwe. Z wierzchu tego nie widać, ale dopiero gdy człowiek wejdzie w góry (i na niziny zresztą też), to widzi, jakie spustoszenie, jakie ogromne dziury w drzewostanie funduje nam działalność LP. Zgroza ;-(
Jako podróżnik, tekst „Wieża na Śnieżniku – hit czy kit?” z pewnością przykuł moją uwagę. Zawsze jestem gotów na nowe wyzwania i odkrywanie fascynujących miejsc, a ta wieża brzmi jak obiekt, który koniecznie muszę odwiedzić!
Nie tylko lubię poznać najpopularniejsze atrakcje w różnych regionach, ale także lubię odkrywać mniej znane i tajemnicze miejsca, które kryją w sobie wyjątkową historię i piękno. Ta wieża na Śnieżniku zapewne ma swoją unikalną opowieść, a to zawsze mnie pociąga.
Przygoda wędrowania na Śnieżnik, by dotrzeć do tej wieży, brzmi ekscytująco. Zakochany jestem w wspaniałych widokach, które oferuje górska sceneria, więc wierzę, że z wieży rozciąga się niesamowity widok na okolicę, co sprawia, że warto podjąć to wyzwanie.
Tak, trudno nie zgodzić się z Autorką. Obawy i przemyślenia bardzo trafne a przede wszystkim rozsądek i troska. Oby te cechy nie były obce tym, którzy zawiadują tym pięknym regionem, który przeszedł w ręce naszych dziadów w doskonałym stanie . Niestety dziś stopień dewastacji jest zatrważający. Nie sposób nie czuć niepokoju ……
Śledziłem budowę od dziury w skale, w czasie budowy schodziłem jako jedyny chyba „objazdem”, po zbudowaniu trafiłem na totalną mgłę i jeszcze nie mogę powiedzieć czy widok z 30 metrów, czy ile ona ma, zmienia perspektywę Śnieżnika.
Ale z bycia przeciwnikiem przechodzę do obozu tych, który chcą widzieć korzyści. Faktycznie ze schronu już mogłem skorzystać. W środku jest raczej ciemno i daleko tu do przytulności. Ocena za styl też jest taka naciągana, ale wieża jest. Stanowi kolejny magnes i myśle, że przyciągnie ludzi. Więcej ludzi będzie oznaczało więcej pieniędzy. Częściej otwarty Wilczy Dół. Kolejne kawiarnie. Nie tylko w samym Międzygórzu, ale na przykład takim Złotym Stoku. Takim Bardzie. Te już są. Może coś ruszy się w pozostałych punktach wyjścia na Śnieżnik. Może Międzygórze doczeka się większego parkingu na wjeździe. Może wyremontowane będą kolejne alpejskie domy. Tego bym chciał.
Wieże są potrzebne. O ile ktoś je buduje z sensem (Orlica i otwarty na turystykę Czerniec, czy Trójmorski). Aż boję się wrócić do Polanicy, gdzie czeka mnie prawdopodobnie rozczarowanie na Wzgórzu Marii. Gdzie urosła już wieża. Ale nie wykracza poza linię drzew.
Bardziej niszczymy przyrodę [w górach] przez działalność Lasów Państwowych niż przez turystów.
Dziękuję za Twój komentarz. Tak, teraz, kiedy wieża już stoi, nie ma sensu na nią narzekać, ale mieć nadzieję, że przyniesie korzyści, o jakich piszesz. Nie chcę być sceptyczna, ale wciąż wydają mi się one z gatunku „pobożnych życzeń” niż faktycznych, widocznych korzyści dla mieszkańców i turystów, które niedługo zobaczymy na własne oczy…
Twoje ostatnie zdanie jest bardzo prawdziwe. Z wierzchu tego nie widać, ale dopiero gdy człowiek wejdzie w góry (i na niziny zresztą też), to widzi, jakie spustoszenie, jakie ogromne dziury w drzewostanie funduje nam działalność LP. Zgroza ;-(
Dziękuję za Twój komentarz. Tak, teraz, kiedy wieża już stoi, nie ma sensu na nią narzekać, ale mieć nadzieję, że przyniesie korzyści, o jakich piszesz. Nie chcę być sceptyczna, ale wciąż wydają mi się one z gatunku „pobożnych życzeń” niż faktycznych, widocznych korzyści dla mieszkańców i turystów, które niedługo zobaczymy na własne oczy…
Twoje ostatnie zdanie jest bardzo prawdziwe. Z wierzchu tego nie widać, ale dopiero gdy człowiek wejdzie w góry (i na niziny zresztą też), to widzi, jakie spustoszenie, jakie ogromne dziury w drzewostanie funduje nam działalność LP. Zgroza ;-(
Jako podróżnik, tekst „Wieża na Śnieżniku – hit czy kit?” z pewnością przykuł moją uwagę. Zawsze jestem gotów na nowe wyzwania i odkrywanie fascynujących miejsc, a ta wieża brzmi jak obiekt, który koniecznie muszę odwiedzić!
Nie tylko lubię poznać najpopularniejsze atrakcje w różnych regionach, ale także lubię odkrywać mniej znane i tajemnicze miejsca, które kryją w sobie wyjątkową historię i piękno. Ta wieża na Śnieżniku zapewne ma swoją unikalną opowieść, a to zawsze mnie pociąga.
Przygoda wędrowania na Śnieżnik, by dotrzeć do tej wieży, brzmi ekscytująco. Zakochany jestem w wspaniałych widokach, które oferuje górska sceneria, więc wierzę, że z wieży rozciąga się niesamowity widok na okolicę, co sprawia, że warto podjąć to wyzwanie.