Jak samodzielnie zorganizować podróż do Tuszetii – dzikiej krainy Gruzji
Tuszetia, w przeciwieństwie do coraz bardziej popularnych regionów Gruzji, takich jak Swanetia, Kachetia czy wybrzeże Morza Czarnego, wciąż pozostaje regionem mało odkrytym. Dzikim, odludnym. Bez mocno rozwiniętego zaplecza turystycznego – za to z zapierającymi dech w piersiach widokami, z dziką przyrodą i autentyczną gościnnością mieszkańców. Malownicza kraina, do której docierają tylko nieliczni turyści. Planujesz odwiedzić Tuszetię? Oto garść przydatnych informacji.
Tuszetia – gdzie to jest?
Tutaj śmiało można użyć bajkowego określenia – „za siedmioma górami”. Oto siedem pasm Kaukazu wschodniego oddziela gruzińskie równiny Kachetii od Czeczenii i Dagestanu. A po drodze, zagubiona wśród wysokich gór, leży Tuszetia. Park Narodowy Tuszetii to właśnie skrawek terenu położony na styku granic tych trzech państw. Tak, powinnam napisać „dwóch państw”, bo Czeczenia i Dagestan to administracyjnie Rosja, ale w Gruzji nikt tak nie mówi. Słowo „Rosja” używane jest w połączeniu z najgorszymi epitetami. Trzeba pamiętać, że Rosja wciąż okupuje terytoria Abchazji i Południowej Osetii.
Największą wioską i „stolicą” Tuszetii jest Omalo. Osada rozrzucona na płaskowyżu, na wysokości 1880 m n.p.m., położona tak malowniczo, jak bywa tylko w bajkach. U podnóża płaskowyżu wije się rzeka, a nieba dotykają bielejące szczyty czterotysięczników. Na rozległych, często nieogrodzonych pastwiskach, swobodnie pasą się konie, a pomiędzy porozrzucanymi po okolicy domami wiją się szutrowe i polne drogi. Żadnego asfaltu i betonu!
Tuszetia, Gruzja – jak się tam dostać?
Z Polski mamy bezpośrednie połączenia lotnicze LOT-em ze stolicą Gruzji, Tbilisi. Tanie linie lotnicze latają też do Kutaisi, ale stamtąd mamy do przejechania 370 km do Omalo. Z Tbilisi – niecałe 200. Nie myśl sobie, że to niewiele kilometrów – aby dostać się samochodem z Tbilisi do Omalo musisz liczyć około 6 godzin jazdy! Czytaj dalej, a dowiesz się, dlaczego.
Tutaj możesz sprawdzić ceny połączeń do Tbilisi – wpisz miejsce wylotu i przylotu w porównywarce:
Ja korzystałam z bezpośredniego połączenia z Warszawy LOT-em, a także z połączenia z Warszawy liniami Turkish Airlines, z przesiadką w Stambule. To też bardzo dobra opcja i wygodna, szczególnie, jeśli masz więcej czasu. W takim przypadku można skorzystać z bezpłatnego zwiedzania Stambułu organizowanego przez linie lotnicze (o tym będzie w kolejnym artykule).
Oczywiście, do Tuszetii można też dostać się z Polski drogą lądową. W czasie naszej tygodniowej podróży po Tuszetii spotkaliśmy jedną parę z Polski, z Wrocławia, która przyjechała samochodem. W obecnej sytuacji wojny w Ukrainie, najkrótsza trasa z Polski do Gruzji biegnie przez Stambuł. Jeśli masz sporo czasu i odpowiednie auto, możesz pokusić się o taką przygodę.
Gotówka i karta sim
Na lotnisku w Tbilisi koniecznie wypłać sobie zapas gotówki (Tuszetia jest na końcu świata – nie ma tam bankomatów, nie można też płacić kartą – tylko gotówka!) oraz kup lokalną kartę do telefonu. Koszt nieograniczonego dostępu do internetu i połączeń nie jest duży (ok. 15 USD na 30 dni). Upewnij się, że operator, którego kartę kupujesz, ma zasięg na terenie Tuszetii – a to wcale nie jest takie oczywiste! Od razu tez uprzedzę, że e-simy nie mają zasięgu w Tuszetii (przynajmniej tak było latem 2023 roku).
Mówisz po gruzińsku?
Język gruziński jest niepodobny do żadnego innego. Alfabet to rzędy bliżej niekreślonych wzorków. „Na słuch” można jednak opanować podstawowe zwroty grzecznościowe. Z Gruzinami porozumiesz się bez problemu po rosyjsku i po angielsku – ale w zależności od „kategorii wiekowej”. Starsze osoby nie znają angielskiego, ale mówią po rosyjsku praktycznie biegle – to pozostałości dawnej przynależności administracyjnej. Młode osoby dobrze mówią po angielsku, ale za to po rosyjsku – nic, a nic.
Z Tbilisi do Omalo – jak dojechać?
Jak już wspomniałam, z Tbilisi do Omalo jest niecałe 200 km. Jakież będzie Twoje zdziwienie, gdy wpiszesz tę trasę w google maps i zobaczysz czas podróży – 6 godzin…!
Do Tuszetii nie kursują popularne w całej Gruzji tzw. marszrutki, czyli busiki komunikacji zbiorowej.
Przełęcz Abano czyli najbardziej niebezpieczna droga świata
To wszystko dlatego, że na tej trasie mamy do pokonania ok. 80 km trudnej, offroadowej górskiej drogi, zupełnie dzikiej, bez żadnych zabezpieczeń. Musimy przejechać przez Przełęcz Abano, która położona jest na prawie 3000 m n.p.m., a później oczywiście z niej zjechać. To najwyżej położona przejezdna przełęcz w Kaukazie.
Przejeżdżamy przez płynące drogą rwące potoki, skaliste podjazdy, wyrwy i głębokie błoto. Tę drogę można pokonać tylko przez około 3 miesiące w roku – teoretycznie od czerwca do września. Jednak nawet latem bywa zamknięta, szczególnie po silnych opadach deszczu, podczas których woda zupełnie rozmywa tę wąską i niezwykle krętą drogę.
Nie bez powodu jedyna droga do regionu Tuszetia została uznana za jedną z najbardziej niebezpiecznych dróg świata. Jadąc nią co rusz widzimy niewielkie pomniki, tabliczki i zapalone znicze w miejscach śmiertelnych wypadków. A daty są bardzo współczesne…
Wypożyczenie auta w Gruzji
Jeśli rozważasz wypożyczenie auta, musi to być niezawodny model 4×4, a Ty musisz być naprawdę doświadczonym kierowcą w jeździe offroadowej. Nie ma tutaj żartów, naprawdę! Nigdy nie wybieraj się na tę drogę po zmroku i podczas niepewnej pogody. Trzeba też pamiętać o zapasie paliwa – w Tuszetii nie ma stacji benzynowej.
Zdecydowana większość osób wybierających się do Tuszetii turystycznie, korzysta z wynajęcia auta z lokalnym kierowcą. Na temat stylu jazdy lokalnych kierowców oczywiście krążą legendy, ale to osoby, które pokonują Abano Pass kilkanaście razy w miesiącu i znają tę drogę jak własną kieszeń. Najbardziej popularnym modelem samochodu jest tutaj Mitshubisi Delica. Uznawana za najbardziej niezawodny i jednocześnie wygodny na tej trasie. Z początku nie robi wielkiego wrażenia, ale rzeczywiście radzi siebie świetnie, mieści wszystkie bagaże i niezbędne zakupy.
Jeśli poszukujesz namiarów na lokalnego kierowcę z Omalo, który dobrze zna trasę i zorganizuje Ci przejazd z lotniska do Tuszetii, napisz do mnie. Podzielę się z Tobą namiarami na Gelę – nasz lokalny kontakt w Omalo.
Omalo, Tuszetia – gdzie nocować?
Jeśli nie jest to Twój pierwszy raz w Gruzji z pewnością wiesz, że praktycznie na każdym kroku ktoś będzie zagadywał Cię tutaj z ofertą noclegu. Tak jest na lotniskach, dworcach, w popularnych atrakcjach turystycznych. W Omalo jest trochę inaczej, bo nie ma tu dworca, czy „centrum”. Ale o nocleg możesz zapytać swojego kierowcę, czy też każdą inną napotkaną osobę. Możesz zgłosić się do Visitors Center, a nawet na posterunek policji. Właściwie, to możesz zapukać do wybranego domu i zapytać o nocleg czy możliwość rozbicia namiotu.
W Omalo wielu gospodarzy wynajmuje pokoje dla turystów. Są nawet całkiem spore pensjonaty i hotele, których oferta dostępna jest na bookingu. Pamiętaj tylko, że nawet jeśli rezerwujesz coś przez booking, to i tak musisz zapłacić na miejscu gotówką.
Mogę polecić miejsce, w którym zatrzymaliśmy się w Omalo. To nowy pensjonat, nie był jeszcze zupełnie ukończony, ale ma bardzo ładne pokoje, smaczne jedzenie i ta lokalizacja! Zupełnie pośrodku niczego, za to nad pięknym punktem widokowym, z którego można obserwować kozice bezoarowe. Trzeba mieć na uwadze, że z „centrum” Dolnego Omalo do tego miejsca jest około 40 minut pieszo, przez góry i las.
Co jeść w Tuszetii?
Większość gospodarzy, którzy oferują nocleg, zapewni Ci także jedzenie. W Omalo nie ma restauracji, czy barów, ale jeśli wejdziesz do jedynego lokalnego sklepiku, czy pensjonatu, gospodarz nie wypuści Cię głodnym. Za chwilę przygotuje pierożki chinkali, pieczywo chaczapuri lub może akurat przyrządza jednogarnkowe danie z warzywami i baraniną i będziesz mógł najeść się do syta.
Więcej o gruzińskich potrawach, których warto spróbować – przeczytasz w tym artykule (klik).
Ceny w Omalo są nieco wyższe, niż w innych rejonach Gruzji. A to dlatego, że wszystkie produkty trzeba tutaj dowieźć jedyną drogą, przez przełęcz.
Omalo, Tuszetia – wędrówki i zwiedzanie
Tuszetia – miejsca, które warto zobaczyć
Tuszetia to wędrówki .Jeśli kochasz góry i szlaki, na których nie spotkasz dosłownie nikogo, to jesteś w dobrym miejscu. Pomiędzy zagubionymi w czasie osadami Tuszetii wytyczono zupełnie niedawno nowe szlaki. Pozytywnie zaskoczyły nas świeże oznakowania, nowe tabliczki ułatwiające orientację w terenie.
Oprócz kilku szlaków są też drogi, oczywiście polne lub leśne, które możesz przemierzać autem 4×4, a także konno.
Naszą bazą wypadową było Omalo – stąd można urządzać jednodniowe wycieczki piesze / samochodowe / konne do miejsc wymienionych poniżej.
Omalo – twierdza Keselo
Już z daleka widać ciemną, prawie czarną wieżę starej twierdzy Keselo. Położona w Górnym Omalo, na szczycie wzniesienia, powstała w początkach XIII wieku i pierwotnie posiadała 13 wież. O ile od strony gruzińskiej dostępu do Tuszetii broni trudna do pokonania Przełęcz Abano, o tyle od strony Dagestanu rejon tej jest łatwiej dostępny. Stąd konieczność zbudowania twierdzy mogącej chronić mieszkańców przed atakami od strony północno-wschodniej.
Dziś zobaczyć można ruiny twierdzy, z jedną wieżą. Z tego miejsca roztaczają się wspaniałe widoki na okolicę.
Dartlo i Dano
Dartlo oddalone jest o 15 km drogą lub nieco krócej (12 km) leśnym szlakiem od Omalo. Leżąca u stóp trzytysięcznika Kvavlo osada wygląda zjawiskowo. Zanim przekroczymy potok Alazani, robimy mnóstwo zdjęć ciemnym, średniowiecznym wieżom i domostwom. Zagłębiamy się między pobudowane z łupków domy, odnajdujemy ślady cmentarza, przystajemy przy ruinach kościoła. Przysiadamy w jednym z gospodarstw i zamawiamy po szklance lokalnego piwa. Otrzymujemy ledwo sfermentowany napój o dziwnym smaku, jednak wszystko co zimne, jest tego upalnego dnia bardzo mile widziane.
Wspinamy się jeszcze nieco wyżej w kierunku Dano. To osada składająca się z ledwo kilku domów. Na miejscu znajdujemy źródło wody, napełniamy butelki i… dowiadujemy się, że w tej miejscowości kobiety nie są mile widziane, a właściwie to mają zakaz przebywania tutaj, gdyż jest to miejsce święte…
Wracamy więc do Dartlo i pieszo z powrotem do Omalo. Liczymy, że po drodze spotkamy jakiś samochód, który nas podwiezie (wszyscy się tutaj wzajemnie podwożą i zawsze się zatrzymują), ale niestety, tego popołudnia nikt nie jechał…
Shenako i Diklo
Diklo jest osadą położoną blisko przy granicy z Dagestanem (Rosją), a właściwie na granicy tzw. terytorium neutralnego pomiędzy Gruzją a Rosją. Dlatego ważne jest, by przed udaniem się w te tereny podejść na posterunek straży granicznej w Omalo i uzyskać przepustkę. To formalność. Zostaną spisane nasze dane z paszportów, dostaniemy odpowiednie karteczki, miło pogawędzimy z pogranicznikami o tym, które imiona są popularne w Polsce, a które w Gruzji, i możemy wyruszać do Diklo.
Spotkaliśmy na trasie osoby, które nie miały takich przepustek, ponieważ w ogóle nie wiedziały o konieczności ich posiadania. Nie wiem, co grozi za ich brak w praktyce – może mandat? W każdym razie na pewno zawsze trzeba mieć ze sobą paszport, by w razie kontroli przez straż graniczną móc go pokazać.
Do Diklo z Omalo jest ok. 11 km drogą (wymagającą, nawet dla 4×4) lub 8 km pieszo szlakiem przez góry. Obie trasy są męczące, gdyż należy przejechać przez wąwóz rzeki Alazani. Oznacza to najpierw stromy zjazd / zejście w dół doliny, przejście przez rzekę, a następnie mozolne podejście do Shenako, a później już łatwa droga do Diklo.
Cisza w górskiej osadzie Shenako (2070 m n.p.m.) była aż nienaturalna. Ta wieś posiada czterech stałych mieszkańców… Jedyne, co słyszeliśmy, to dolatujący z daleka cichy śpiew. W XIX-wiecznej niewielkiej cerkwi na szczycie wzgórza kobiety ćwiczyły psalmy na dwa głosy. Anielskie głosy!
Do twierdzy Diklo, a właściwie jej ruin, trzeba się nieco wspiąć – za to ze szczytu stromego urwiska roztacza się piękny widok na wąwóz. Twierdza została obrócona w ruinę w XIX wieku, podczas najazdów Dagestańczyków.
Jezioro Oreti – wycieczka konna
Do przepięknie położonego jeziora Oreti nie dojedzie się samochodem. Trzeba pokonać dość wymagający, ale za to niezwykle widokowy górski szlak – to ok. 15 km z Omalo. Jeśli idziemy pieszo, warto rozważyć nocleg nad jeziorem i powrót kolejnego dnia. Jednak tę trasę można przemierzyć też konno. To wspaniała całodniowa wycieczka dla osób mających przynajmniej podstawowe umiejętności jeździeckie i dobrą kondycję. Można poczuć ten osławiony wiatr we włosach, tę wolność i wspaniałą dzikość natury. Szczerze? Podczas tej wyprawy czułam się jak w filmie!
Tuszeckie konie, niewielkie, ale niezwykle wytrzymałe i zwinne, żyją na tych terenach od setek lat. Dwa razy w roku wielkie stada koni przemierzają pond 250 kilometrów, by w maju zmienić coraz bardziej suche i gorące stepy na zielone pastwiska. Tuszetia to ich dom na lato. A jesienią, przed pierwszymi śniegami na Przełęczy Abano, powracają do wilgotnej i ciepłej zimą krainy stepów.
Konie stepowe mają domieszkę wschodnich ras szlachetnych. Są niesamowicie odważne, energiczne i odporne na trudne warunki. Mają łagodny charakter i cierpliwość. To zwierzęta, którym można zaufać. Doskonale znają drogę i wiedzą, którędy do celu.
Na szlaku do jeziora Oreti są jednak na tyle strome odcinki, że trzeba zejść z konia i iść przodem – dlatego niezbędne jest odpowiednie obuwie trekingowe. Plecaki z wodą i prowiantem przytroczymy do siodeł. A jeśli chodzi o siodła, to te kaukaskie są wyjątkowo wygodne. Nigdy wcześniej takich nie widziałam.
Jezioro Oreti i różaneczniki kaukaskie
Jezioro Oreti położone jest niezwykle malowniczo nie tylko ze względu na widoki pasm górskich, ale także coś, co zachwyci wszystkich entuzjastów dzikiej roślinności. Połacie rododendronów porastające okoliczne zbocza są czymś wyjątkowym! Ciemne liście harmonizują z jasnozielonymi łąkami i turkusową wodą jeziora. Pod koniec czerwca i początkiem lipca, gdy te wspaniałe rośliny kwitną, zbocza pokrywają się kremowobiałym dywanem. Będąc już w połowie lipca mieliśmy okazję zobaczyć końcówkę kwitnienia, ale i tak zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Rododendrony kaukaskie są niskie, a ich kwiaty duże, białe, z żółtawym środkiem. Ze względu na swoją urodę zwany jest także kaukaską różą.
Podróże marzeń
Tuszetia uplasowała się bardzo wysoko na liście moich podróży marzeń. Stwierdziłam nawet, że Kaukaz jest piękniejszy niż Alpy! Jeśli masz już za sobą wizytę w tym dzikim rejonie, koniecznie podziel się wrażeniami w komentarzu pod postem.
W kategorii „Podróże marzeń” na tym blogu przeczytasz o:
- przejazd Expresem Lodowcowym z St. Moritz do Chur
- przejazd Bernina Expresem z Chur do Tirano
- Przełęcz Jungfrau i trekking u stóp północnej ściany Eigeru
- trekking szlakiem u podnóży Materhornu
- odwiedziny w greckich Meteorach
- tygodniowy trekking szlakiem Stubaier Hochenweg w Alpach Stubaiskich
- Najpiękniejsze miejsce na Cyprze – trekking na klifach Cape Aspro
- Lofoty – najpiękniejsze miejsce w Europie i tygodniowy road trip po lofockich zakamarkach
- Oman – 10 miejsc, które musisz zobaczyć w tym kraju
- Mała Fatra – wielki szlak
Nieoczywisty Dolny Śląsk
W czasie, gdy nie odbywam podróży marzeń, eksploruję zakamarki Dolnego Śląska – mojego regionu. Odkryciami dzielę się w regularnie aktualizowanych e-bookach. Jeśli tak, jak ja, kochasz Dolny Śląsk, koniecznie sprawdź przewodniki po nieoczywistych miejscach. Tutaj możesz je kupić:
Hej! Super wpis! Planuję podróż po Gruzji na sierpień, na pewno skorzystam ze wskazówek. Czy mogę prosić o namiary na kierowcę do Omalo?:)
tak, wysłałąm do Ciebie mail
Hej, super wpis 🙂 czy mógłbym prosić o kontakt do kierowcy?:)
wysyłam Ci mail