Pomysł na weekend w Lubuskiem: 5 pięknych miejsc do odwiedzenia i nocleg w winnicy!
Weekend w Lubuskiem? Oto propozycja dwudniowej wycieczki dla miłośników zabytków, pięknych miejsc i oczywiście – winnic. Lubuskie to w końcu “polska Toskania” – region z tradycjami winiarskimi i największą liczbą winnic w Polsce, a także ogromną liczbą mało znanych zabytków, zielonych wzgórz i uroczysk.
Przedstawiam Ci mój plan na weekend w Lubuskiem, który sama ostatnio zrealizowałam i muszę przyznać, że jest to początek mojej przyjaźni z tym regionem. Będzie o nim na pewno jeszcze nie jeden wpis na blogu.
Weekend w Lubuskiem – dzień pierwszy
Wyjeżdżamy z Wrocławia dość wcześnie – podróż w okolice Zielonej Góry zajmie nam około 2 godzin. Dojeżdżamy do pierwszego punkt w planie zwiedzania – Zatonia.
Zatonie – ruiny pałacu i park
Zatonie jest od kilku lad administracyjnie częścią Zielonej Góry, ale w przeszłości była to mała wioska położona wśród zielonych lasów. W jej sercu stoi pałac otoczony rozległym parkiem. A raczej – to, co z pałacu pozostało.
Ruiny dawnej letniej rezydencji, która swój najpiękniejszy czas miała w połowie XIX wieku, są dziś zrewitalizowane. Dostępne do bezpłatnego zwiedzania dla turystów przez cały rok. Pałac swoje najpiękniejsze czasy przeżywał pod okiem księżnej Doroty de Talleyrand – Perigord, księżniczki kurlandzkiej, księżnej żagańskiej i księżnej Dino, która urządziła w nim swoją letnią rezydencję. Bywał u niej król pruski, koncertował Liszt, a niektóre źródła podają, że i Fryderyk Chopin zachwycał się pięknem tego miejsca.
Niedługo na blogu pojawi się osobny wpis dotyczący Zatonia, ale póki co, kilka słów o księżnej w tym miejscu.
O księżnej Dorocie, jej europejskich znajomościach i związkach z Dolnym Śląskiem
Owa dama, mecenaska kultury, filantropka i polityczka, była córką Piotra Birona. Jednak nieoficjalnie mówi się, że była dzieckiem polskiego dyplomaty, Aleksandra Batowskiego, który romansował z żoną Birona. Miłośnicy historii nazwisko Piotra Birona kojarzą na pewno – to ostatni książę Kurlandii i Semigalii, który to swoje tereny zmuszony był sprzedać Rosji po III rozbiorze Polski. W zamian za nie kupił m.in. ziemię żagańską na Dolnym Śląsku, gdzie rezydował we wspaniałym pałacu, a w podziemiach tamtejszego Kościoła Łaski został pochowany. Mniejszą posiadłość, w Zatoniu, przeznaczył swojej córce Dorocie.
Matką chrzestną księżnej Doroty była Luiza Pruska – żona księcia Antoniego Radziwiłła (tego, którego kojarzycie m.in. z pałacykiem myśliwskim w Antoninie). Dorota od najmłodszych lat była bywalczynią na europejskich salonach, wszechstronnie wykształconą, miłośniczką kultury i sztuki. Przez wiele lat pozostawała w nieformalnym związku z Charlesem-Maurice de Talleyrand-Périgord, którego nazwisko miłośnicy historii też dobrze znają. To francuski dyplomata, minister spraw zagranicznych, który reprezentował interesy Francji na Kongresie Wiedeńskim. W jego dyplomatycznej pracy stale towarzyszyła mu Dorota, budując tym samym sieć kontaktów z najważniejszymi i najbardziej wpływowymi osobami ówczesnej Europy.
Po śmierci dużo starszego od niej Talleyranda, księżna zamieszkała w Żaganiu i Zatoniu. Odbywała stąd liczne podróże na południe Europy, a żagańska i zatońska rezydencja przeżywały lata swojej największej świetności. Oba pałace odnowiła, założyła parki krajobrazowe, ufundowała szkoły, szpital, kościół, czy nowy most. Dzięki swojej działalności na rzecz ubogich była ceniona przez mieszkańców. Źródła mówią o dziesięciu tysiącach osób, które przybyły na jej pogrzeb.
Do poczytania:
jeśli interesuje Cię postać księżnej Doroty, polecam przeczytać niezbyt grubą, ale ciekawą i nasyconą informacjami książkę Jerzego Majchrzaka “Więcej niż życie. Dorota Talleyrand–Périgord i jej czasy”. Niestety ciężko ją dostać nawet z drugiej ręki, ale warto sprawdzać biblioteki. Z kolei w kawiarni w pałacu w Zatoniu można kupić inne publikacje o księżnej, m.in. pamiętniki z jej europejskich podróży.
Pałac i park w Zatoniu – zwiedzanie
Od 1945 roku, kiedy został spalony przez sowietów, zatoński pałac pozostaje ruiną. W 2020 roku gmina udostępniła zabezpieczone mury w postaci tzw. trwałej ruiny. Turyści mogą zwiedzać je bezpłatnie, spacerować po pięknym parku, a w odnowionym budynku dawnej oranżerii napić się kawy i zjeść coś słodkiego. W planach jest zadaszenie obiektu szklanym dachem, by mogły odbywać się w nim koncerty, niezależnie od warunków atmosferycznych.
Bardzo lubię tak zadbane ruiny. Podobny projekt został zrealizowany w Żmigrodzie oraz w Goszczu. Polecam odwiedzić te pałace i parki.
Weekend w Lubuskiem: skansen w Ochli
Skansen, a właściwie Muzeum Etnograficzne w Ochli, również administracyjnie należy do granic miasta Zielona Góra. Ochlę od Zatonia dzieli 8 kilometrów i te dwa miejsca jak najbardziej można zobaczyć w ciągu jednego dnia. Można połączyć je także w wycieczkę rowerową.
Park etnograficzny w Ochli jest spory i spacer zajmie co najmniej półtorej godziny. Ustawiono tutaj mnóstwo chałup przeniesionych z różnych terenów Dolnego Śląska, Łużyc oraz Wielkopolski. Tworzą one spójną całość, nawiązującą do dawnego układu wsi.
Najstarszym budynkiem jest niepozorna chałupka kryta strzechą z Potrzebowa, która pochodzi z 1675 roku! Spacerując wśród starych obiektów można podziwiać, jak zmieniała się ich wielkość i wyposażenie na przestrzeni lat. A także odszukiwać elementów charakterystycznych dla danego regionu – na przykład konstrukcje przysłupowe pochodzące z Łużyc. W sumie to około 80 obiektów i setki artefaktów, stanowiących wyposażenie chałup. Można zaglądać do wnętrz przez kratę.
Szczególnie warto zwrócić uwagę na dawną winnicę: wieżyczkę winiarską i rekonstrukcję piwnicy. W końcu jesteśmy w regionie winiarskim, więc trzeba zobaczyć, jak w przeszłości wyglądała praca winiarza. Wieża to unikatowy obiekt. Ma piętro z galerią, z której winiarz obserwował swoje uprawy. W dolnej kondygnacji przechowywane były sprzęty potrzebne do produkcji wina.
Bilety wstępu niedrogie: 15 zł normalny, 10 ulgowy, 30 złotych rodzinny 2+3.
Weekend w Lubuskiem: nocleg w winnicy!
Myślę, że będąc w Lubuskiem po prostu trzeba przenocować w winnicy, aby wyjazd był “kompletny” 😉 Mogę polecić miejsce, które jest niezwykle malowniczo położone, w lesie, nad samą Odrą i tylko 16 km od Zielonej Góry. Jest świetną bazą wypadową do miejsc, które opisuję w tym planie.
We wsi Milsko, bo tutaj znajduje się winnica, jeszcze do 2023 roku działała przeprawa promowa przez Odrę. Nowy most powstał kilkanaście kilometrów dalej na północ i dziś wioska jest zupełnie “na końcu świata”. Można tu zobaczyć niezwykłej urody barokowy wiejski kościółek, otoczony pozostałościami dawnego cmentarza. Na niedalekich stawach można plażować i wędkować, a w pobliskim Zaborze zobaczyć elegancki pałac (z zewnątrz) oraz dawny kościół ewangelicki, przerobiony …na sklep.
Winnica Milsko – polecany nocleg w Lubuskiem
Do Winnicy Milsko można przyjechać także jeśli nie planujesz tu noclegu. Można umówić się na degustację, zwiedzanie, zakupy wina.
Winnica Milsko to rodzinna i jedna z największych winnic w Lubuskiem. 10 hektarów upraw winorośli różnych szczepów, a tuż przy nich niewielki dom, w którym do dyspozycji gości są dwa spore apartamenty (każdy z salonem i sypialnią) i część wspólna z tarasem. Co ważne, gospodarze przygotowują dla gości smaczne śniadania! Wieczorem siada się na tarasie, zamawia deskę lokalnych serów i przy zachodzie słońca degustuje produkty winnicy.
Apartament w Winnicy Milsko możesz zarezerwować tutaj.
Do Winnicy Milsko można przyjechać także kamperem.
Weekend w Lubuskiem – dzień drugi
Po śniadaniu jedziemy do Zielonej Góry. Oczywiście, pół dnia to będzie za mało, by dokładnie zwiedzić to urokliwe i nie pozbawione ciekawych miejsc miasto. Ale możemy przynajmniej sprawdzić, czy chcemy tu wrócić kolejny raz. Pewnie tak będzie 😉
W stolicy polskiego winiarstwa wychodzimy na Wzgórze Winne. To historyczne miejsce, zielone wzgórze, na którym w średniowieczu istniała pierwsza osada. Być może od tego miejsca pochodzi nazwa miasta? Znajduje się tutaj pokazowa winnica miejska. Na archiwalnych, przedwojennych zdjęciach możemy zobaczyć całe wzgórze porośnięte winoroślą i mały domek – zbudowany w 1818 roku dom winiarski Augusta Gremplera.
Dzisiaj ponad domkiem wznosi się budynek palmiarni. Palmiarnia dostępna jest bezpłatnie i znajduje się w niej kilkupoziomowa restauracja.
Ze Wzgórza Winnego przeszliśmy spacerem na deptak. Kolorowe kamienice ciągną się aż do Rynku. Całkiem sporo tutaj restauracji z ogródkami, gdzie można przysiąść na kawę lub coś bardziej konkretnego. Chyba na wzór wrocławskich krasnali Zielona Góra postawiła na figurki Bachusików, których odnajdywanie jest jedną z atrakcji miasta.
Warto pomyśleć o wizycie w Zielonej Górze w czasie Festiwalu Otwartych Piwnic i Winnic. Dostępne są wówczas ciekawe wnętrza historycznych piwnic winiarskich, zlokalizowanych w różnych punktach miasta, w których winiarze z całego regionu prezentują swoje produkty.
Jeśli będziesz z dziećmi, na pewno warto wybrać się do Centrum Nauki Keplera oraz Ogrodu Botanicznego z mini zoo.
Pałac w Bojadłach
Nowym mostem na Odrze przejeżdżamy na jej wschodni brzeg i zatrzymujemy się w pałacu w Bojadłach. Co za piękne miejsce! Urzekło mnie jego położenie i oczywiście stan, w jakim się znajduje. Jak wiele pałaców w tym regionie, ta barokowa perła pozostawiona na pastwę losu niszczała z roku na rok. Dziesięć lat temu trafiła w ręce odpowiedzialnych gospodarzy, którzy zabrali się za rewitalizację miejsca z przeznaczeniem na cele kulturalne i turystyczne.
Dziś możemy podziwiać tutaj przepiękną barokową elewację z rokokowymi dekoracjami, hol wejściowy z zachowanymi drewnianymi drzwiami sprzed ponad 200 lat, a także trzy odremontowane sale – z niezwykłym kominkiem z rokokowym zdobieniem w kształcie muszli, czy freskami w sali kolumnowej.
Ponadto w jednej z sal w skrzydle pałacu urządzono bardzo ciekawą wystawę na temat dawnych rezydencji regionu Środkowego Nadodrza oraz ich mieszkańców. Dowiemy się z niej sporo o rodach panujących na tych ziemiach oraz pięknych pałacach, z których większość możemy podziwiać dziś już tylko na archiwalnych zdjęciach.
Na górnym poziomie natomiast możemy zobaczyć stan, w jakim był cały pałac w momencie zakupu. I wyobrazić sobie, jak wiele prac jeszcze przed fundacją opiekującą się obiektem. Dwa wspaniałe piece usytuowane w rogach sali balowej robią niezwykłe wrażenie!
Bilety wstępu w cenie 10 zł. Do pobrania mamy bezpłatny audioprzewodnik w formie aplikacji na telefon. Warto zwiedzać razem z nim.
W pałacu możemy zjeść smaczny obiad. Gotują tu panie z koła gospodyń. Posiłki sezonowe i smaczne – polecam zupę szczawiową z jajkiem! W dobrej cenie, a wszystko na wsparcie odbudowy pałacu.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się rozległy park. Niestety, jest on mocno zdziczały. Warto jednak pospacerować i wyobrazić sobie, jak wyglądał w czasach barokowej świetności. Nieopodal parku stoi urokliwy kościółek z muru pruskiego.
Wiatraki w Sulęcinie
Zmierzamy na południe. Po drodze, we wsi Sulęcin, możemy zobaczyć trzy zabytkowe wiatraki koźlaki. W jednym z nich mieści się restauracja. Niestety nic nie spróbowałam, bo trafiłam akurat na przyjęcie komunijne.
Most w Stanach
To wspaniały punkt widokowy i punkt obowiązkowy, jeśli planujesz weekend w Lubuskiem.
Zabytkowy most na Odrze we wsi Stany był elementem linii kolejowej łączącej Żagań z Wolsztynem. Powstał w 1908 roku, a jego długość to prawie 650 metrów, z czego 100 metrów to rozpiętość między przęsłami po obu stronach rzeki. Od powodzi w 1997 roku most nie był użytkowany i niszczał.
Kilka lat temu zrealizowano tutaj świetny projekt pt. Kolej na Rower. Trasę dawnej kolei zamieniono na ścieżkę rowerową. Wygodna asfaltowa droga dla rowerzystów zatacza ok. 50 km pętlę z Nowej Soli. Prowadzi przez łąki i pola, nasypy i wiadukty, mija dawne budynki dworców. I oczywiście ten wspaniały most.
Do mostu najlepiej podjechać od strony wsi Stany i zaparkować w miejscu przy niewielkim wiadukcie, gdzie kończy się asfaltowa droga. Stąd wejdziemy na ścieżkę prowadzącą do mostu. Jest od dostępny i dla rowerzystów i dla pieszych. Możemy także zejść na wał i podziwiać piękne widoki na Odrę. Przyjemnie rozłożyć się tutaj z kocem i odpocząć na zielonych łąkach z widokiem na zabytkową przeprawę.
Sprawdź moje pomysły na Dolny Śląsk!
Od wielu lat podróżuję po Dolnym Śląsku. To mój region, w którym mieszkam i spędzam wolne chwile. Swoje wędrówki opisuję na tym blogu, a najciekawsze historie i najbardziej nieoczywiste miejsca zamieszczam w przewodnikach “Mój nieoczywisty Dolny Śląsk”.
Obserwuj mnie na Instagramie
Zobacz także:
Dolnośląski Szlak Piwa i Wina – jakie miejsca warto odwiedzić?