Co pakuję na narty z dziećmi? – moja check-lista
Sterty walizek, toreb, torebeczek, pokrowców… Znasz to? Pakowanie na narty z rodziną nie należy do moich ulubionych zajęć. I wiem, że nie tylko moich 😉
Masz też czasem tak, że zbierasz zbyt dużo rzeczy, a i tak nie ma wśród nich tego, co jest Ci akurat potrzebne? No cóż, to normalne 😉
Jest jednak parę sposobów na ogarnięcie tego tematu i mam nadzieję, że znajdziesz w tym wpisie przydatne wskazówki.
Od kilku lat jeździmy na narty z dzieciakami i mam w notesie taką żelazną listę rzeczy, które trzeba zabrać. Parę rzeczy z niej wykreśliłam, bo były kompletnie nieprzydatne, dodałam inne. Wiem, że moje Czytelniczki lubią korzystać z moich check-list, udostępniam więc w Bibliotece SilverMint listę na narty.
Zanim ją pobierzesz, zapraszam Cię do przeczytania kilku słów, które mam do opowiedzenia o wszystkich tych klamotach, które przydają się na wyjeździe.
To też wiele odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania w wiadomościach prywatnych na moim Instagramie, które pojawiają się, gdy dodam jakąś relację z narciarskich wyjazdów.
1. Sprzęt narciarski
Sprzęt narciarski czyli:
- narty
- buty
- kijki (dla najmłodszych dzieci przez 2-3 pierwsze sezony nauki nie będą potrzebne)
- kask
- gogle / okulary słoneczne
Zdecyduj, czy chcesz kupić dla dziecka narty nowe, używane, czy skorzystać z wypożyczalni. Pisałam o plusach i minusach takich rozwiązań oraz kosztach w moim artykule o nauce jazdy na nartach.
Póki co nie kupiliśmy jeszcze nart dla naszych dzieci, a jeżdżą już piąty sezon. Zawsze korzystamy z wypożyczalni. Niestety nie zawsze wypożyczalnie dysponują dobrej jakości sprzętem (szczególnie te krajowe). Dobrym pomysłem jest odkupienie używanych nart i butów od innych rodziców.
Zakładanie kasku na stok jest obowiązkowe dla wszystkich narciarzy do 16 roku życia. My wszyscy jeździmy w kaskach, co i Tobie radzę. Włosy nie układają się pod kaskiem zbyt ładnie, ale cóż, można to jakoś przeżyć. Teraz już rzadko kiedy widzę na stoku osoby jeżdżące bez kasków, podczas gdy jeszcze kilka lat temu nie było to takie oczywiste.
Kaski mamy własne. Dla dzieci także. Ze względów bezpieczeństwa – to tak, jak z fotelikiem samochodowym. Nigdy nie wiesz, czy ten używany nie uczestniczył kiedyś w jakiejś kolizji. Jeśli masz zaufane źródło, możesz mieć kask z drugiej ręki (a raczej głowy). Poza tym wolę nowe kaski ze względów higienicznych. Kupujemy je, jak większość sportowego sprzętu i gadżetów, w Decathlonie.
Kolor kasku może wydawać się sprawą drugorzędną, ale powiem Ci, że dzięki jaskrawym kolorom łatwiej wypatrzeć własne dziecko na stoku, a poza tym jest ono dobrze widoczne dla innych narciarzy.
Gogle najlepiej kupić razem z kaskiem, gdyż muszą być dopasowane nie tylko do twarzy dziecka, ale właśnie też do kasku. Poza goglami warto mieć okulary słoneczne z wysokim filtrem UV, których będzie można używać w słoneczne, ciepłe dni na nartach. Przydadzą się też latem.
2. Ubranie narciarza
Kominiarka pod kask
Są dostępne kominiarki polarowe lub cienkie. Chronią one odkryte części głowy i karku przed zimnem. U nas lepiej sprawdzają się cienkie. Przy wyborze kominiarki zwróć uwagę, by nie opinała się zbyt ciasno wokół twarzy, ale też nie była za luźna.
Czapka
przyda się po nartach.
Komin / owijka
Kominy Buff to jest nasz hit od początku nauki narciarstwa. Przydają się zresztą nie tylko na narty, ale praktycznie są w użyciu przez cały rok. Elastyczne, cienkie (mamy bez części polarowej). Bardzo dobrze chronią szyję i wypełniają przestrzeń między kurtką a szyją dziecka. W ciepłe dni, po zdjęciu kasku z głowy, zakładamy na nią właśnie komin, który można formować na kształt opaski lub chusty. Można zrobić też z nich kominiarkę pod kask. Są bardzo dobre jakościowo, nie rozciągają się. Służą nam już 6 rok, przy bardzo intensywnych użytkowaniu, praniu. Latem używamy na wycieczkach w góry, a w chłodniejsze dni wiosną i jesienią dziewczyny noszą je do szkoły. Podobne kominy można kupić też w Decathlonie. Są tańsze, ale nieco gorsze jakościowo.
W zimne wietrzne dni można użyć grubszego komina pod szyję (lub golfu). Nie jestem za używaniem szalików na stoku narciarskim. Ciągle mi się wydaje, że dziecko zahaczy gdzieś szalikiem, który zaciśnie się wokół szyi…
Rękawice
Dwie pary rękawic narciarskich zawsze się przydadzą. Możesz wziąć pięciopalczaste (fajny wyraz) lub jednopalczaste, w zależności, co lubi (ubierać) Twoje dziecko. Wg mnie cieplej jest w takich z jednym palcem.
Kurtka narciarska
Przede wszystkim: kurtka nie może być za gruba. Dziecko musi się w niej swobodnie poruszać, ubranie nie może krępować jego ruchów. Nie przesadzaj z grubością kurtki. Dzieciaki na stoku są w ciągłym ruchu i łatwo o przegrzanie. Lepiej mieć cieńszą kurtkę, a w wyjątkowo zimne dni włożyć pod spód grubszą bluzę. Dobre jakościowo kurtki kupujemy w Decathlonie – polecam przeglądać końcówki serii, wśród których można znaleźć znacznie przecenione rzeczy.
W tym momencie może jedna uwaga a propos cen. Czasem ktoś mnie namawia na zakupy rzeczy na narty ze znacznie wyższej półki cenowej, niż Decathlon. To najczęściej rodzice jedynaków. Jednak jeśli masz troje dzieci, które co roku potrzebują nowych rzeczy, musisz w miarę rozsądnie gospodarować finansami, prawda? Tym bardziej, jeśli chcesz w ogóle pojechać na narty w Alpy, opłacić szkółkę czy instruktora dla dzieci. Nie twierdzę, że należy poprzestać na najtańszych ubraniach, bo przemakające spodnie czy niewygodna kurtka potrafią znacznie uprzykrzyć życie małemu narciarzowi lub w ogóle go zniechęcić. Trzeba jednak podchodzić rozsądnie do tematu i o ile dorosły może zainwestować w kosztowną kurtkę na kilka sezonów, w przypadku dziecka naprawdę nie ma to większego sensu. Zresztą, każdy niech robi, jak uważa. Nic nie stoi też na przeszkodzie poszukać markowych ciuchów narciarskich z drugiej ręki.
Jaka powinna być kurtka narciarska?
Oprócz tego, że niezbyt gruba i wygodna, kurtka powinna być oddychająca (czyli zapewniać odprowadzenie wilgoci na zewnątrz – dzięki membranie i otworom wentylacyjnym). Musi chronić przed wiatrem i zimnem oraz przemoczeniem (opady śniegu, zabawy na śniegu). Dobrze, żeby posiadała pas wewnętrzny przeciwśniegowy i zapinaną kieszonkę na karnet na lewym rękawie.
Zabieramy jedną kurtkę na wyjazd narciarski, choć wiem, że wiele osób pakuje po dwie kurtki: na narty i na „po nartach”. Dla mnie jednak 5 dodatkowych kurtek to zdecydowanie za dużo maneli na wyjazd. Wolę zabrać jedną kurtkę średniej grubości, a na zimne dni lub spacery włożyć wieczorem grubszą bluzę pod spód lub dodatkowy podkoszulek.
Gdy mierzysz dziecku kurtkę zwróć uwagę, jak zapina się pod szyją, czy nie zostawia zbyt dużo wolnej przestrzeni, ale też czy nie przylega zbyt mocno – pod spód włożysz jeszcze jeszcze cienki komin i półgolfowe zakończenie polaru. Zobacz, jak długie są rękawy – gdy dziecko podniesie ręce do góry, mankiet powinien sięgać minimum do nadgarstków. Sprawdź, czy zamki są dobrej jakości i nie zaciągają materiału podczas zapinania.
Niektóre kurtki narciarskie są dość krótkie. Uważam, że dla dzieci, które dużo czasu spędzają na śniegu, takie rozwiązanie nie jest dobre. Kurtka się podwija i mimo pasa przeciwśnieżnego, może być dziecku zimno. Jak dla mnie, idealna kurtka narciarska ma długość tuż za pośladki.
Spodnie narciarskie
Podobnie jak kurtka, materiał, z którego wykonane są spodnie ma chronić przed przemoczeniem, zimnem i wiatrem. Zazwyczaj spodnie dziecięce mają wysoki stan, który zabezpiecza odcinek lędźwiowy pleców. Koniecznie muszą mieć szelki.
Kombinezon jednoczęściowy? Jestem na nie!
Jednoczęściowy kombinezon sprawdził się u nas tylko w czasie, gdy dzieci były zupełnie małe – takie do 3 lat.
Uważam, że dla małego narciarza (czyli takiego od 4 lat), który powinien oprócz narciarstwa uczyć się także samodzielności, najtrudniejsze w całej narciarskiej zabawie może okazać się skorzystanie z toalety, mając na sobie jednoczęściowy kombinezon. Zazwyczaj górna część kombinezonu wyciera podłogę. Nawet, jeśli Ty będziesz mu towarzyszyć i pomagać w łazience. Jednoczęściowy kombinezon jest bardzo niewygodny i szczerze odradzam zakładanie go na cały dzień na stoku. Spodnie narciarskie z wysokim stanem także dobrze zabezpieczą przed śniegiem. Co więcej, można kupić kombinezon dwuczęściowy, który ma dodatkowy zamek, za pomocą którego można połączyć spodnie z kurtką. Swego czasu były takie w Tchibo. Też miałam, polecam.
Bluza na narty – polar
Pod kurtkę zazwyczaj zakładamy polar lub bawełnianą bluzę. Są dostępne takie z dziurką w mankiecie na palec, dzięki czemu rękawy nie podwijają się w czasie ubierania kurtki i zabezpieczają nadgarstki przez zimnem. Jest ogromny wybór bluz na narty. U nas najlepiej sprawdzają się te zapinane na zamek (znów chodzi o łatwe zdejmowanie bluzy w łazience – mamy przecież pod nią spodnie na szelkach) oraz takie, które mają stójkę pod szyją (półgolf). Jeśli bluzę możesz włożyć w spodnie, wtedy nie musi mieć zamka.
Skarpetki
O ile zwykła bielizna nie musi być specjalnie „narciarska”, o tyle skarpety narciarskie warto zakupić. Trzeba dopasować je do stopy dziecka, aby nie podwijały się w bucie. Dobrze, by miały przynajmniej domieszkę wełny merynosa, co sprawi, że w stopy będzie ciepło, ale nie będą się pocić.
Getry
Pod spodnie narciarskie, szczególnie w mroźne, zimne dni, zakładamy getry. Mogą to być typowo narciarskie getry termoaktywne, ale u nas równie dobrze sprawdzają się zwykłe elastyczne getry, których pełno w każdej szafie dziewczynek. Bywało tak, że do południa na stoku było zimno i druga warstwa pod spodniami była konieczna. Natomiast po południu na nasłonecznionym stoku robiło się naprawdę gorąco. Wtedy dziewczyny zdejmowały getry i jeździły w samych spodniach.
Bluzki: bawełniane, termiczne czy termoaktywne?
W internecie znajdziesz mnóstwo opinii o wyższości odzieży termicznej (czyli dbającej przede wszystkim o to, żebyś nie zmarzła) i termoaktywnej (czyli takiej, która ma zadbać przede wszystkim o odprowadzenie nadmiaru potu podczas uprawiania sportów zimowych) nad bawełnianą. Mówi się, że w bawełnianej koszulce zaraz się spocisz, a ona będzie mokra i nieprzyjemna dla skóry, więc od razu zmarzniesz. Jakie jest moje zdanie na ten temat? Nie jestem sportowcem, narciarstwo to dla mnie rekreacja. Jeżdżę normalnie, bez szaleństwa, ale też nie wlokę się na szarym końcu. Jeszcze nigdy nie miałam mokrej bawełnianej koszulki podczas jazdy na nartach. Tak samo moje dzieci, które na pewno w ostatnim czasie jeżdżą intensywniej, niż ja. Mam kilka koszulek termoaktywnych, których nie lubię bardzo! Sztuczny materiał, z którego są wykonane, jest nieprzyjemny dla skóry. Poza tym, zapach takiej koszulki po całym dniu użytkowania jest koszmarny…
Wyjątkiem są ubrania zawierające w swoim składzie wełnę merynosa. Ma ona właściwości antybakteryjne (nie śmierdzi) oraz chroni zarówno przed zimnem jak i przegrzaniem. Jest ona droższa, ale jeśli masz zainwestować w odzież funkcyjną, to wybierz właśnie taką. Jak dla mnie, tanie sztuczne koszulki „termoaktywne” przegrywają ze zwykłymi bluzkami z bawełny. I tak, spędzamy na stoku cały dzień, w różnych temperaturach. Jeśli chcesz, możesz kupić jedną koszulkę na próbę i sama zobaczyć, w czym będzie Tobie, czy dziecku, bardziej komfortowo. Zwykłe bawełniane bluzki, czasem z domieszką elastycznego włókna, nieco dłuższe, przylegające i bez dekoltu u nas sprawdzają się zupełnie dobrze. Zresztą sama wiesz, co zakładasz dziecku pod kombinezon, gdy idziecie na sanki czy zabawy na śniegu. Wiesz, czy łatwo i szybko się poci. Uważam, że na początek nauki jazdy na nartach naprawdę nie jest konieczna inwestycja w specjalistyczną bieliznę funkcyjną.
Jeśli jednak zdecydujesz się na jej zakup, polecam Ci wcześniej lekturę tego artykułu.
3. Pakowanie na narty: pozostałe ubrania
Tutaj lista ubrań jest standardowa, jak na większość wyjazdów.
Na tygodniowy wyjazd narciarski zabieramy:
- bieliznę osobistą (oprócz skarpet narciarskich także zwykłe skarpetki na każdy dzień)
- piżamę
- bluzki z długim rękawem
- zapasową bluzę (dobrze, gdy jedna jest cieńsza, druga grubsza)
- mogą przydać się ze 2 cienkie golfy
- podkoszulki na szerszych ramiączkach
- strój kąpielowy
- klapki crocsy – przydadzą się na basen i do chodzenia po hotelu
- zimowe buty, najlepiej śniegowce z antypoślizgową podeszwą
- tenisówki (mogą przydać się do chodzenia po hotelu)
- 2 pary spodni dresowych na przebranie po nartach
4. Pakowanie na narty: niezbędne gadżety
- cienkie ręczniki szybkoschnące – przydadzą się na basen
- telefon i ładowarka
- ulubione zabawki, książki, blok rysunkowy kredki, piórnik, gry (a jakie konkretnie my lubimy, napiszę w osobnym poście)
- jabłuszka do zjeżdżania z małych górek
- butelki filtrujące i kubki termiczne
- kosmetyki: w tym koniecznie krem z wysokim filtrem UV oraz bezbarwne pomadki do ust dla dzieci (cała lista rzeczy, które mam w kosmetyczce dostępna jest do pobrania)
- apteczka: a w niej koniecznie żel na stłuczenia i krem rozgrzewający (cała lista dostępna tutaj)
Wyposażenie samochodu
- opony zimowe – zawsze! Musisz wiedzieć, że w Austrii obowiązkowa jest jazda na oponach zimowych (grubość bieżnika min. 4 mm) w okresie od połowy października do połowy kwietnia. W razie najmniejszej kolizji (np. na parkingu), wina będzie po naszej stronie, jeśli jechaliśmy na oponach letnich.
- łańcuchy śniegowe – zawsze mogą się przydać i warto je mieć w aucie. Miejsca nie zajmują, a na niektóre drogi w Austrii auta bez łańcuchów nie są wpuszczane. Opady śniegu mogą być bardzo intensywne nawet wiosną. Dobrze pamiętam, gdy zakładaliśmy łańcuchy na zasypanej drodze w Zilertalu pierwszego dnia kalendarzowej wiosny.
- wyposażenie samochodu – gaśnica, trójkąt, apteczka, kamizelka odblaskowa (w Austrii obowiązkowa)
Więcej o podróży do Austrii autem, opłatach drogowych, przepisach itp. napisałam tutaj.
5. Pakowanie na narty: dokumenty
- polisa ubezpieczeniowa z opcją narciarską (wszystko o ubezpieczeniach narciarskich i jaką ja kupuję napisałam tutaj)
- karty EKUZ (wszystko o kartach EKUZ również w tym artykule)
- dowody osobiste (także dla dzieci!), prawo jazdy, dowód rejestracyjny
- karty kredytowe nie należą do ulubionych form płatności w Austrii, choć oczywiście w dużych hotelach, butikach, restauracjach można płacić kartą. Najchętniej przyjmowane są karty debetowe, ale też nie zawsze i wszędzie, dlatego warto mieć ze sobą zapas gotówki. Zamiast grubego portfela, który być może nosisz na co dzień, zabierz mały cienki, z dowodem osobistym, kartą i gotówką. Taki, by zmieścił się w wewnętrznej kieszeni kurtki narciarskiej.
- Przygotuj (lub niech zrobią to dzieci) karteczki z imieniem, nazwiskiem i telefonem do rodziców, które włożycie do wewnętrznych kieszeni kurtek narciarskich. Na wszelki wypadek.
6. Jak (s)pakować się na narty i nie zwariować?
Na koniec jeszcze kilka „tipów”, które ułatwiają mi pakowanie na narty (i nie tylko na narty w sumie…):
1. Zakupy, które potrzebne są na wyjazd, robię dużo wcześniej
Kilka tygodni przed wyjazdem sprawdzam, czy dzieciom pasują ich kaski, kurtki, spodnie, czy rękawiczki mają pary… Jest wtedy czas, aby rozejrzeć się za czymś nowym i kupić np. w korzystnej cenie lub z drugiej ręki.
2. Każdy sam pakuje swoje rzeczy, szczególnie te osobiste
Córki mają swoje walizki, do których same pakują bieliznę na każdy dzień, koszulki, rzeczy na basen, książki, gry, swoje kosmetyki. Tworzymy wcześniej listę rzeczy, które powinny spakować. Jasne, że to kontroluję, ale bardziej dla swojego spokoju, niż poprawiania. Im młodsze dziecko, tym kontrola większa i wspólne pakowanie. Uważam, że powinno się uczyć samodzielnego porządkowania i zabierania potrzebnych rzeczy oraz konsekwencji, które mogą się wiązać z niezabraniem np. ulubionej książeczki…
Słyszałam, że niektóre moje koleżanki pakują na wyjazd rzeczy nie tylko za dzieci, ale i za męża… No, to już jest gruba przesada 😉
3. Wspólna duża torba na ubrania narciarskie
Do jednej torby pakuję spodnie narciarskie, rękawice i czapki. Wkładam też do niej kaski w komplecie z goglami, zapakowane w oryginalne woreczki. Jeśli kaski nie mają swoich woreczków (np. te z Decathlonu), każdy z nich pakujemy do zwykłych bawełnianych siatek.
4. Podpisuję walizki i torby
Używam zawieszek lotniczych lub zwykłych karteczek do podpisania toreb, dzięki temu wiem, co i czyje jest w środku.
5. Przygotowuję bagaż podręczny
Także do samochodu. Dzieci pakują swoje małe plecaczki z piciem i jedzeniem na drogę, Do osobnej torby pakuję też mniej lub więcej produktów spożywczych. Do Austrii przyjeżdżamy w sobotę wieczorem, a w niedziele tamtejsze sklepy są nieczynne. Warto więc mieć kilka produktów na śniadanie i ewentualnie coś na obiadokolację, jeśli zamierzamy gotować własne posiłki w czasie wyjazdu. To, co jest w naszych bagażach podręcznych znajdziesz na check-listach.
6. Bagażnik na dach – konieczny
Do bagażnika dachowego (typu box) pakujemy narty, kijki, czasem też kilka mniejszych toreb. Taki bagażnik to konieczność na rodzinny wyjazd na narty, Musisz wiedzieć, że przewożenie nart położonych luzem wewnątrz kabiny może być bardzo niebezpieczne w razie wypadku. A w Austrii jest to w ogóle zabronione (narty mogą być przewożone w kabinie tylko w specjalnym rękawie). Bagażnik dachowy można kupić lub wypożyczyć. Wypożyczenie to koszt ok. 250 zł / tydzień.
Co jeszcze Ci się przyda
Mam nadzieję, że tym wpisem pomogłam Ci trochę ogarnąć temat pakowania na narty z rodziną.
Jeśli masz jakieś ciekawe sprawdzone u Ciebie rozwiązania lub rzeczy, które jeszcze powinny znaleźć się na liście, napisz mi o tym w komentarzu.
Oprócz list polecam Ci mój poradnik „13 sposobów jak przetrwać długą podróż autem z dziećmi„, który jest dostępny do pobrania po zapisie do Biblioteki SilverMint. Myślę, że przyda Ci się podczas przygotowywań do podróży, a także w jej czasie.
Jeśli szukasz noclegów na wyjazd narciarski przeczytaj mój artykuł – Jak szukać i znaleźć nocleg?
O tym, jak zacząć przygodę narciarską z dziećmi w Alpach, pisałam tutaj.
Zrobiłam tez listę ośrodków narciarskich w Austrii, które oferują najlepsze zniżki na skipassy dla dzieci (nawet do 10 lat lub trzecie dziecko gratis niezależnie od wieku).
Możesz przejrzeć nasze relacje z wyjazdu do Doliny Stubaiu oraz do Solden / Otztal. Jest tam mnóstwo wskazówek i porad.
I jeszcze pisałam o tym, co moje dzieci lubią jeść w Austrii – ciekawa jestem, czy te dania zasmakują także Twoim dzieciom?
Udanego pakowania i dużo słońca w Alpach!
Temat wyczerpany, chyba nic bym do tej listy nie dopisał.