Co słychać w polskim Hogwarcie? Zamek Moszna perełka Opolszczyzny
Wstawiłam relację z naszego wypadu z dziećmi do Zamku Moszna na mój profil na Instagramie i co się okazuje? Mnóstwo osób nie wie, że mamy w Polsce tak piękny pałac przypominający książkowy Hogwart.
Dla mnie to miejsce znane od lat. Pochodzę z Opola i to właśnie do Mosznej (30 km z Opola) wybieraliśmy się na wycieczki szkolne. Piękna okolica, park, stadnina koni. Od tamtych szkolnych czasów minęło jakieś 30 lat, więc postanowiłam zabrać na wycieczkę do Mosznej moje dzieci i zobaczyć, co się tam zmieniło i czy pałac także im się spodoba.
Skąd na Opolszczyźnie ten bajkowy pałac?
Nazwa Moszna pochodzi od nazwiska rodziny Moschin, która przybyła na te tereny w XIV wieku. Zamek jednak nie jest tak stary. Można się tego domyśleć po jego bajkowej architekturze. W XIX wieku panowała chyba jakaś moda na takie zamki. Na pewno kojarzysz chociażby bawarski Neuschwanstein, też wybudowany w tych czasach.
W 1866 roku wieś Moszna została zakupiona przez Huberta von Tiele. Ożenił się on z dziedziczką fortuny innego rodu – Valeską Winckler. Po ślubie używają połączonego nazwiska Tiele-Winckler.
Ich syn, Franz-Hubert von Tiele-Winckler przejął majątek po śmierci ojca i w latach 1904-1913 i z fantazją prowadził rozbudowę pałacu. To w tych latach zamek nabrał disnejowskiego charakteru: 365 pomieszczeń i 99 wież.
Syn Franza-Huberta wiedzie tzw. hulaszczy tryb życia i nie kontynuuje już rozbudowy. Zmarł bezpotomnie, a majątek i tytuł hrabiowski przejmuje jego kuzyn, którego rodzina mieszka w zamku w Mosznej do końca wojny. Przed Armią Czerwoną ucieka do Niemiec, a zamek przejmuje skarb państwa PRL.
Hrabia był z wizytą
Pytałam przewodniczki w trakcie zwiedzania zamku, jak się dziś mają losy rodziny von Tiele-Wincklerów, czy żyją ich potomkowie i czy obecnie zamek utrzymuje z nimi kontakt? Uzyskałam tylko zdawkową odpowiedź, że owszem, „ktoś tam żyje, ale kontaktów nie utrzymujemy”. Trochę mnie to zdziwiło. To cenne relacje, a może jakieś ciekawe, równie cenne opowieści o dawnych wydarzeniach?
Jeszcze więcej inspiracji na wycieczki w nietuzinkowe miejsca Dolnego Śląska!
Zobacz „Mój nieoczywisty Dolny Śląsk” – interaktywny przewodnik, z dokładnymi lokalizacjami setek miejsc, mapami, wskazówkami, poleceniami noclegów i gastro oraz mnóstwem ciekawych historii.
Tiele-Wincklerowie, byli właściciele Mosznej, mają związki z Górnym Śląskiem – znacznie przyczynili się do rozwoju Katowic i całego regionu. Jednym z ostatnich mieszkańców zamku w Mosznej był Claus-Peter von Tiele-Winckler. Opuścił pałac w 1945 roku mając 4 lata. W 2006 przyjechał z odwiedzinami na Górny Śląsk. Był też na zamku w Mosznej, po raz pierwszy od 1945 roku. Po jego śmierci (w 2011 r.) tytuł hrabiowski odziedziczył syn Lothar.
Zamek Moszna w końcu dla turystów
Jak w wielu tego typu miejscach w Polsce, w czasach PRL-u we wnętrzach pałacowych Mosznej zlokalizowano oddział sanatorium. Od lat ’70 funkcjonował tutaj szpital terapii nerwic.
Zamek nie był dostępny dla turystów. W latach ’90, kiedy przyjeżdżaliśmy tutaj z wycieczkami szkolnymi, nie mogliśmy nic zwiedzać. Oprócz oczywiście ogrodu i pomieszczeń kawiarni z krętymi, drewnianymi schodami. Zastanawialiśmy się, jak wyglądają pałacowe wnętrza i czy mają coś z dawnego charakteru? Jak się miewają kuracjusze, kojący swoje nerwy w zamkowych komnatach?
W końcu, w 2013 roku zamek udostępniono dla turystyki. Ciekawe, czy to nie dzięki Harremu Potterowi i uderzającemu podobieństwu zamku w Mosznej do Hogwartu? ?
W każdym razie, Centrum Terapii Nerwic wyprowadziło się wtedy z pałacu do swojej nowej siedziby – to ten niewielki piętrowy, podłużny budynek, który widzicie wjeżdżając na parking.
Jak z dziećmi, to do Hogwartu
Gdy idziesz od strony parkingu, mijasz skraj parku i masz przed sobą Hogwart prawie idealny. Z tej strony zamek naprawdę go przypomina. Do tego na środku rośnie zupełnie samotnie drzewo. Drzewo bijące! – krzyczą moje dzieci. Co prawda w książce była to wierzba, a tutaj rośnie wielka sosna.
Zamek zwiedza się z przewodnikiem. Zwiedzanie podzielone na dwa etapy: jeden bilet kupuje się na zwiedzanie wnętrz (12 zł normalny, 8 zł ulgowy, 32 zł na Kartę Dużej Rodziny), a drugi na zwiedzanie wież (10 zł normalny, 7 zł ulgowy). Grupy zbierają się o wyznaczonych godzinach, między 10.00 a 17.00. Ponadto, od kwietnia do października pobierane są opłaty za wstęp na teren parkowo-pałacowy (odpowiednio 8 zł i 6 zł oraz 23 zł na Kartę Dużej Rodziny).
Jest też opcja zwiedzania ekstremalnego (35 zł bilet normalny i 30 zł bilet ulgowy), które odbywa się w godzinach popołudniowo-wieczornych i można się na nie zapisać on-line. W trakcie tego zwiedzania przechodzi się przez podziemne korytarze, niedostępne komnaty i mroczną kryptę. Następnym razem na to idziemy!
Teraz wybieramy się na zwiedzanie klasyczne – trasa wiedzie przez poczekalnię dla gości, dawną salę lustrzaną, bibliotekę, galerię, pokój hrabiego oraz kaplicę. Trwa to około godzinę i jest w miarę interesujące dla dzieci. Dużo zależy oczywiście od przewodnika i sposobu opowiadania przez niego historii. Jeśli trafimy na takiego, który głównie skupi się na omawianiu nazwisk i dat, dzieci mogą się nieco nudzić.
Zamkowe pomieszczenia robią duże wrażenie. Mimo peerelowskich zaniedbań i dawnych „remontów” przy użyciu farby olejnej, widać, że musiało być tutaj pięknie. Dużo jednak prac musiałoby być wykonanych, aby przywrócić zamek choćby częściowo do dawnej świetności. Szczególnie ponure są ostatnie kondygnacje budynku głównego, w których zlokalizowane były sale dla kuracjuszy i (chyba) pomieszczenia gospodarcze.
Na kolejną godzinę mamy zwiedzanie wież. Zajmuje to około pół godziny i trzeba się trochę nachodzić po krętych schodach. Odwiedzamy dwie najwyższe wieże, skąd mamy piękną panoramę na Góry Opawskie, Górę Św. Anny, widać też Opole. Na trasie zwiedzania czyha też na nas biały szkielet. To księżniczka, która przez okienko w wieży wypatrywała swojego księcia. Cóż, ponieważ książąt w okolicy jak na lekarstwo, czeka biedaczka do dzisiaj.
Można zostać na dłużej
W trakcie naszego zwiedzania przez komnaty przemyka grupka dzieci w czarnych strojach i szpiczastych czapach. To adepci Polskiej Szkoły Magii i Czarodziejstwa na Zamku w Mosznej. Dziś wycieczki szkolne nie tylko mogą zwiedzać zamek w ogóle, ale robić to w sposób magiczny. Tiara Przydziału kieruje do odpowiedniego domu, dzieci poruszają się po zamku w szatach, uczestniczą z lekcjach eliksirów, a także spotykają postaci z powieści J.K. Rowling. Rewelacyjny pomysł! Są organizowane tutaj zielone szkoły, magiczne kolonie i zimowiska, a także np. straszne zwiedzanie w klimacie Halloween, czy prelekcje filmów o Harrym Potterze na pałacowych błoniach.
Na zamku można przenocować. Nie korzystaliśmy tym razem, ale trzeba będzie kiedyś się wybrać. Złoty Apartament o powierzchni 150 m kw. robi wrażenie – przynajmniej na zdjęciach. Dwie sypialnie, salon z kaflowym piecem, fortepianem i stylowymi meblami, a do tego taras z widokiem na park i staw wygląda naprawdę zachęcająco! Tym bardziej, że cena (790 zł za dobę ze śniadaniem, dla 5 osób) nie jest jakoś bardzo wywindowana. Nie, nie jest. Tyle życzą sobie niektóre nadbałtyckie hotele za zwykły rodzinny pokój. Są też w zamku oczywiście tańsze opcje apartamentów i pokoi. Wszystko możecie przeanalizować na stronie zamku.
Ogrody piękne o każdej porze roku
Po zakończeniu zwiedzania wnętrz wychodzimy do parku. Pięknie tutaj o każdej porze roku. Późną wiosną kwitną rododendrony i azalie (i organizowane jest ich święto – koncerty, pokazy), jesienią kolorowe liście tworzą romantyczną scenerię. Park jest rozległy, w stylu angielskim, naturalnie wkomponowany w okolicę. Spacerujemy Aleją Lipową, która prowadzi do mauzoleum Tiele-Wincklerów.
Jeszcze więcej inspiracji na wycieczki w nietuzinkowe miejsca Dolnego Śląska!
Zobacz „Mój nieoczywisty Dolny Śląsk” – interaktywny przewodnik, z dokładnymi lokalizacjami setek miejsc, mapami, wskazówkami, poleceniami noclegów i gastro oraz mnóstwem ciekawych historii.
Oczywiście robimy sporo zdjęć – na kamiennych lwach, na schodach, przy fontannie. Sesję fotograficzną z pałacem w tle organizuje sobie niejedna młoda para.
Koniecznie musimy zajrzeć do oranżerii – to niewielki, ale uroczy ogród zimowy, z fontanną i egzotycznymi roślinami. W zamkowej kawiarni zamawiam kawę, a dla dziewczynek oczywiście desery lodowe.
W drodze powrotnej do parkingu dodatkową godzinę spędzamy na placu zabaw, oczywiście w kształcie zamku. Tuż przy nim jest też miejsce piknikowe – przy ładnej pogodzie można rozłożyć się na trawniku z kocem, grillem i urządzić rodzinny piknik.
Cieszę się, że Moszna jest dostępna dla turystyki i dużo się tutaj dzieje. Porównanie do Hogwartu to też dobry pomysł – niech przyjeżdżają tutaj turyści, dzieciaki, niech to magiczne miejsce żyje. Ale czy chciałabym, aby dorównywało popularności zamkowi Neuschwanstein? Chyba jednak nie… Zawsze można wpaść tutaj poza sezonem głównych wydarzeń i spędzić trochę spokojnego czasu z rodziną.
A jeśli zostaniecie w Mosznej lub w okolicy na weekend, koniecznie odwiedźcie z dziećmi Opolskie ZOO. To kolejne z moich ulubionych miejsc na Opolszczyźnie. Wiesz, dlaczego wolimy je od tego wrocławskiego?
Jeszcze więcej inspiracji na wycieczki w nietuzinkowe miejsca Dolnego Śląska!
Zobacz „Mój nieoczywisty Dolny Śląsk” – interaktywny przewodnik, z dokładnymi lokalizacjami setek miejsc, mapami, wskazówkami, poleceniami noclegów i gastro oraz mnóstwem ciekawych historii.
A jakby tak… urządzić biwak w ogródku???
A może pojechać w góry z dziećmi?
Spędzić ferie w Pałacu Brunów?
Zwiedzić Dolny Śląsk?
Wejdź na stronę główną i zobacz nasze pomysły na wyjazdy z dziećmi.
The form you have selected does not exist.