Gdzie znajduje się grób Marianny Orańskiej? Śladami królewny nad Renem
Masz tak czasem, że gdy czytasz książki, poznajesz opisane w nich historie, to zaczynasz szukać na mapie miejsc, gdzie te historie się wydarzyły, zaznaczasz chorągiewki w Google Maps i planujesz tam kiedyś pojechać?
Ja tak mam 😉
Od dawna jedna z chorągiewek tkwiła w miejscowości Erbach nad Renem. Dlaczego tam?
Eltville-Erbach nad Renem i okolice, tereny leżące dziś do niemieckiego landu Hesja, należały w XIX wieku do księstwa Nassau. Z dynastii Oranje-Nassau pochodziła królewna Marianna Orańska (1810-1883). Dobra pani ziemi kłodzkiej, inwestorka, bizneswoman, filantropka, właścicielka pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, używająca nazwiska von Seitenberg (ze Stronia Śląskiego)... Niesłusznie przyczepiono do niej (także współcześnie) łatkę "skandalistki", kiedy ona szukała swojego szczęścia w życiu. Była kobietą niezależną, odważną i mimo wielu przeciwności losu, twardo stąpającą po ziemi. To właśnie w Erbach nad Renem Marianna spędziła swój najszczęśliwszy czas i tutaj też została pochowana.
Było oczywiste, że kiedyś, gdy nadarzy się okazja, będę chciała zobaczyć miejsca związane z moją ulubioną królewną poza Dolnym Śląskiem. Jest ich sporo!
Tego lata odwiedzaliśmy przyjaciół w Wiesbaden. A potem okazało się, że Wiesbaden to tylko kilka kroków od chorągiewki zaznaczonej w Eltville-Erbach am Rhein... Naturalnie należało więc odwiedzić grób Marianny i pałac, w którym spędziła ostatnie lata życia.
Historia Marianny jest ciekawa i bogata w tzw. zwroty akcji. Jeśli interesuje Cię ten temat, polecam także książkę Krzysztofa R. Mazurskiego - "Miłość i dramaty królewny Marianny". Ta książka jest dla mnie skarbnicą wiedzy o Mariannie. Ostatnio ukazała się też nowa książka, powieść historyczna, dotycząca Marianny Orańskiej - "Trzecia miłość Marianny Orańskiej" Gabrieli Kańtor. Stylem ta książka zupełnie nie trafiła w moje gusta czytelnicze, ale można dowiedzieć się z niej paru ciekawostek.
Marianna Orańska - skandalistka, czy nieszczęśliwa kobieta?
Dla mnie to jedna z najciekawszych postaci związanych z Dolnym Śląskiem. Dziś znana u nas głównie z przepięknego pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, który po latach odzyskuje dawny blask i staje się dolnośląską perełką. Z roku na rok pałac pięknieje. Jego budowa trwała 30 lat, a odbudowa z ruiny, w jaką popadł po wojnie, pewnie potrwa kolejne tyle.
Marianna była królewną (nie księżniczką i nie księżną) - córką króla niderlandzkiego i synową króla pruskiego. Na dworach królewskich wyznaczono jej zadanie połączenia obu dynastycznych domów. Wydano ją za mąż za kuzyna, Albrechta von Hohenzollern, z którym spędziła dzieciństwo na dworze pruskim...
Nieszczęśliwa królewna, matka pięciorga dzieci (dwoje zmarło w niemowlęctwie), przez prawie 20 lat tkwiła w małżeństwie z rozwiązłym i średnio inteligentnym królewiczem... W końcu znalazła swoją drugą połówkę w postaci nadwornego stangreta, a później osobistego sekretarza, Johannesa van Rossuma. To była jej prawdziwa miłość, owocem której był synek Johannes. Za tak haniebny czyn została wygnana z Prus oraz niechętnie widziana w rodzinnym domu haskim... Cóż, zdrady królewicza były akceptowalne, romans królewny - absolutnie nie.
Marianna Orańska podróżowała sporo, mieszkała w różnych rezydencjach europejskich (choć nigdy w ufundowanym przez siebie pałacu w Kamieńcu). Jedną z tych rezydencji jest włoska Villa Carlotta nad Jeziorem Como.
Zobacz także: Villa Carlotta
Po urodzeniu nieślubnego syna osiadła wraz z van Rossumem w Erbach nad Renem. Warto wiedzieć, że w tamtych czasach damom z królewskich rodów nie pozwalano zatrzymywać przy sobie i wychowywać nieślubnych dzieci. Musiały oddawać je nieznanym rodzinom i zapominać o tym "incydencie". Marianna była jedyną znaną przedstawicielką swojej dynastii i jedną z niewielu kobiet z wyższych sfer, która postanowiła wychować swoje nieślubne dziecko. I zrobić wszystko, by jej szóste dziecko otrzymało nazwisko i szlachecki tytuł, który umożliwi dziedziczenie po niej majątku.
Poznaj nieoczywiste miejsca na Dolnym Śląsku. Nieznane zakątki, pomysły na weekend, urlop, górskie wędrówki, poszukiwania skarbów!
Ani do Prus, ani do Niderlandów
Królewna szukała miejsca, w którym mógłby dorastać jej nieuznawany przez rodziny królewskie syn. Erbach leżało na terenie niemieckiego księstwa Nassau, miejsca, skąd pochodziła jej dynastia. Nie należało ani do Prus, ani do Niderlandów. Księstwem władał Wielki Książę Luksemburga, który sprzedał Mariannie tereny nad Renem - zamek Reinhartshausen i ziemie przyległe do Erbach, Eltville, Hattenheim i Kiedrich. A małemu Johannesowi nadał nazwisko i tytuł szlachecki - von Reinhartshausen. Dzięki temu Marianna Orańska mogła zapisać najmłodszemu synowi zakupiony majątek.
12 lat wśród nadreńskich winnic upłynęło Mariannie z partnerem i synkiem szczęśliwie. Królewna rozbudowała pałac, część udostępniła nawet zwiedzającym jako muzeum swojego rodu, a dochody z biletów przeznaczała na wspieranie zakładu dla niewidomych w Wiesbaden, stolicy księstwa Nassau (datki z muzeum wpływały tam aż do lat 40.-tych XX wieku).
12 lat, bo tyle miał ukochany synek Marianny, gdy w pewien bożonarodzeniowy wieczór zmarł na szkarlatynę...
Po śmierci synka Marianna Orańska poleciła zbudować w Erbach kościół ewangelicki, w krypcie którego pochowała synka.
Będziesz ze mną aż po grób...
Zrozpaczona po śmierci dziecka Marianna kontynuowała swoją działalność dobroczynną. Dbała o swoje tereny na ziemi kłodzkiej, ale także w okolicy Erbach, wspierając szpitale, domy samotnych matek i sierot, ochronki i szkoły. Często czyniła to anonimowo. Była bardzo szanowaną i poważaną osobą w okolicy. Do czasu. Gdy zmarł van Rossum, bardzo chciała, by pochowano go w kościelnej krypcie obok synka, a później ją samą też w tym miejscu. Pastor się jednak nie zgodził, gdyż był to przecież grzeszny związek! Partnera Marianny pochowano więc na cmentarzu publicznym w Erbach, a królewna postawiła nad jego grobem ogromną marmurową figurę Chrystusa unoszącego dłoń.
Majątek w Erbach był przeznaczony dla ich synka Johannesa, ale ze względu na jego przedwczesną śmierć, królewna zapisała zarówno te dobra, jak i te na ziemi kłodzkiej, swojemu najstarszemu synowi, Albrechtowi, który mieszkał w pałacu Kamieńcu Ząbkowickim. Zmarła w wieku 73 lat w pałacu w Reinhartshausen.
Królewnę chciano pochować w kościele, w krypcie, gdzie spoczywał najmłodszy synek. Jednak okazało się, że jej ostatnią wolą było pochowanie na cmentarzu publicznym w Erbach, u boku van Rossuma... To był kolejny "skandal". Marianna Orańska, księżniczka pruska, powinna spocząć przecież u boku swojego prawowitego męża Albrechta, królewicza pruskiego, w Berlinie. Ewentualnie, jako księżniczka niderlandzka, w grobowcu rodzinny Oranje-Nassau w Delft. Ostatecznie, w krypcie kościoła w Erbach. Za zmarłą matką wstawił się jednak najstarszy syn, Albrecht i uparł się, by wypełniono jej ostatnią wolę. Niestety, nie pozwolono na umieszczenie na nagrobnej płycie nazwiska van Rossuma. Za to wielkimi literami napisano, że Marianna była żoną królewicza pruskiego...
Erbach i Reinhartshausen dzisiaj
I tak historia Marianny, mojej ulubionej "dolnośląskiej" królewny, przywiodła mnie późnym latem do Erbach, a właściwie Eltville-Erbach. Zupełnie przypadkiem okazało się, że rodzina moich przyjaciół mieszka w pobliskim Wiesbaden i wspólnie wybierzemy się na nadreńskie błonia. Na zwiedzanie, degustacje rieslinga i długie spacery.
Zdziwiłam się, że tak mało jest tutaj o Mariannie Orańskiej. W informacji turystycznej nic na ten temat, na kościele i pałacu tylko niewielka tabliczka. Do grobu kieruje wbita w ziemię mała strzałka. Może dlatego, że mnóstwo było tu innych, ważniejszych królewien i sław? W każdym razie na Ziemi Kłodzkiej o wiele więcej słychać o Mariannie.
Kościół ewangelicki w Erbach (Johanneskirche)
Kościół w Erbach, ufundowany przez Mariannę, był pierwszą świątynią ewangelicką w całym okręgu Rheingau. Znajduje się na rogu Sudetenstrasse, ulicy Sudeckiej. Może przypadkiem, a może nie? Budynek w stylu neogotyckim zaprojektował Eduard Zeis, książę Nassau, syn słynnego architekta Nassau - Christiana Zeisa, budowniczego wielu znanych obiektów w Wiesbaden. Na kościele jest tablica informująca o ufundowaniu kościoła przez królewnę niderlandzką Mariannę. Wystrój kościoła jest prosty. Pierwotnie nie miał on okien nad ołtarzem. Dobudowano je po 25 latach, a środkowe "okno winorośli" podarował najstarszy syn Marianny. W krypcie za ołtarzem kościoła pochowany jest Johannes Wilhelm von Reinhartshausen. Kościół jest otwarty w ciągu dnia i można zajrzeć do środka.
Cmentarz w Erbach
Grobu Marianny należy szukać na cmentarzu przy kościele katolickim w Eltville-Erbach (drugi kościół w miejscowości, w pobliżu pałacu Reinhartshausen.
Na cmentarzu z łatwością odnaleźliśmy grób królewny, wszak wielka figura Chrystusa od razu rzuca się w oczy... Na płycie nagrobnej napisano dużo o Albrechcie i nic o van Rossumie:
"Tu spoczywa w Bogu
w oczekiwaniu na radosne zmartwychwstanie
Wilhelmine Friederike Luise Charlotte Marianne
von Nassau-Oranien, królewna niderlandzka
ur. w Berlinie 9 maja 1810
poślubiona w Hadze 14 września 1830 z
Friedrichem Heinrichem Albrechtem
królewiczem pruskim
zm. w Reinhartshausen / Erbach
29 maja 1883"
Tak sobie myślę, dlaczego do dziś nie ma tej wzmianki o van Rossumie? Minęło już tyle lat... Chyba królewskie rody dały radę już wybaczyć królewnie ten haniebny czyn...?
Na nagrobku królewny jest dodatkowa tablica - spoczywa tu Elisabeth Mees, księżniczka pruska, urodzona w Rudach na Górnym Śląsku, prawnuczka Marianny.
Obok znajduje się jeszcze jeden grób związany z historią o Mariannie. To Waldemar książę pruski i jego żona Calixta Agnes, ostatni właściciele pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim. Calixta Agnes mieszkała do 1982 roku w pałacu Reinhartshausen.
Marianna Orańska i pałac Reinhartshausen
Pierwotnie zamek był siedzibą joannitów. W XVIII wieku posiadłość przeszła w ręce rodzin szlacheckich, przebudowywana wielokrotnie. W 1855 roku obiekt, już jako pałac, nie zamek, kupiła królewna Marianna Orańska. Utworzyła tutaj muzeum z kolekcją 600 rzeźb, grafik, obrazów, które przez lata kupowała, głównie we Włoszech. Dobudowała galerię i kolejne skrzydło. Gościła tutaj artystów, młodych twórców, dla których aranżowała przestrzeń do pracy i rozwoju.
Sam pałac nie jest jakoś spektakularnie piękny, co pewnie jest efektem kolejnych remontów. Za to bardzo ładnie położony, z widokiem na Ren, z zadbanym ogrodem i w otoczeniu winnic. Dziś niestety uroku odbiera szum z drogi szybkiego ruchu oddzielającej park pałacowy od rzeki.
Jak już wspominałam, po śmierci Marianny pałac odziedziczył jej najstarszy syn Albrecht, więc dobra znalazły się w rękach pruskich i pozostawały w "administracji księcia Fryderyka Pruskiego" do 1987 roku. W latach 60.-tych zburzono jedno z dobudowanych przez Mariannę skrzydeł pałacowych (część muzealną). Następnie nabył go prywatny przedsiębiorca i utworzył tutaj hotel z winnicą, dobudował także do budynku kolejne skrzydło. Właściciele zmieniali się kilkukrotnie i znów są plany jego rozbudowy. Niestety nie mogłam zobaczyć na własne oczy, czy coś z pamiątek po królewnie zachowało się do dziś. Wszystko jest zamknięte na głucho.
Wyspa Marianny (Mariannenaue)
Naprzeciw pałacu znajduje się największa wyspa na Renie. To Wyspa Marianny. W 1896 roku syn Marianny Albrecht zmienił ówczesną nazwę Rheinaue na cześć swojej matki. Wyspę praktycznie w całości porasta winorośl.
Eltville-Erbach am Rhein i okolice - praktycznie
Miasteczko Eltville jest urocze. Mnóstwo tutaj szachulcowych domów, pięknie położonych na wzgórzu. Nazywa się je "miastem róż" - ponoć hoduje się ich tutaj ponad 300 gatunków! Rosarium istniało tu już w średniowieczu. Spacer wśród zabytkowych domków i nadreńskimi bulwarami jest bardzo przyjemny. I wino! Praktycznie na każdym rogu można wypróbować tutejszych gatunków, w końcu jesteśmy w światowej stolicy rieslinga. I warto to zrobić. Polecam Weinstube Gelbes Haus!
Wiesbaden
Na nocleg zatrzymaliśmy się w Wiesbaden. To modny kurort od ponad dwustu lat, ale jego tradycje uzdrowiskowe sięgają wielu wieków wcześniej. Żartowałam sobie, że to taki większy Lądek Zdrój. Oczywiście, zdecydowanie większy, bo stolica Hesji i jednocześnie miasto partnerskie Wrocławia liczy sobie prawie 300 tys. mieszkańców. A wiesz dlaczego jest miastem partnerskim Wrocławia i to już od lat osiemdziesiątych? Ówczesny burmistrz Wiesbaden, jak i wielu mieszkańców tego miasta i okolic urodziło się w dawnym Breslau i na Dolnym Śląsku i to z ich inicjatywy nawiązywano kontakty między miastami, jeszcze przed 1989 rokiem. .
Centrum Wiesbaden stanowi zabytkowy Kurhaus, czyli Dom Zdrojowy. Z kasynem, w którym bywał sam Elvis Presley. Dziś ten budynek mieści centrum kongresowe i nowoczesną salę koncertową. Wnętrza są imponujące, czuć tutaj klimat belle epoque. Cesarz Wilhelm II nazwał ten budynek najpiękniejszym spa na świecie i odwiedzał je każdego roku.
Spacerując w kierunku starego miasta wszędzie widzimy wydobywającą się spod chodników parę o specyficznym zapachu trochę zgniłych jaj 😉 To wody termalne Wiesbaden dają o sobie znać. 26 gorących źródeł (65 stopni) bije pod miastem. Na Kranzplatz próbujemy wody w malowniczej Kochbrunnen. Jest gorąca i średnio smaczna, ale przecież zdrowa! W Wiesbaden oglądamy jeszcze ratusz i pałac, kościół w rynku Marktkirche ze strzelistymi wieżami, snujemy się wśród wąskich uliczek, raz po raz zasiadamy na to kawę, to na późne śniadanie, a może już lunch czy kolację. Jest miejsc do wyboru! Bardzo przyjemne miasto.
Jedziemy jeszcze do dzielnicy Biebrich zobaczyć piękną, barokową rezydencję książąt Nassau, z połowy XVIII wieku. Niestety wnetrza nie są dostępne dla zwiedzających (mieści się tutaj instytucja ochrony zabytków). Przylega do niej rozległy, 35-hektarowy park, w którym żyją prawdziwe papugi - zielone Alexandretty!
Wiesbaden - gdzie nocować
Hotel Radisson Schwarzer Bock był bardzo dobrym wyborem. Historyczny budynek w samym centrum, z klimatem i stylowymi wnętrzami. Skrzypiące schody, metalowa winda, detale. Dobre śniadania. Szkoda tylko, że ze względu na wirusa zamknięte było hotelowe centrum spa. I cenowo bardzo rozsądnie.
The form you have selected does not exist.
Obserwuj mnie na Instagramie
Tam znajdziesz świeże relacje z ostatnich wyjazdów.
Nieoczywisty Dolny Śląsk
Jeśli lubisz mniej znane, nieoczywiste miejsca na Dolnym Śląsku, zobacz mój interaktywny przewodnik. Przez wiele lat podróżowania po moim regionie odwiedziłam setki pięknych i niekoniecznie znanych miejsc. Ruiny zamków i pałaców, punkty widokowe, szlaki górskie, ciekawe historie, czy lokalizacje, gdzie można znaleźć minerały. Od 10 lat w moich wyjazdach towarzyszą mi dzieci, są więc też w przewodniku miejsca, które zdecydowanie warto im pokazać.