Grecja. Chalkidiki i grecka Macedonia – co zobaczyć?
Jak dostać się na Chalkidiki? Sprawdź loty do greckich Salonik z Twojego najbliższego lotniska:
Ale zanim zaczniemy poznawanie Chalkidiki…
Chalkidiki – jakie „ha”?
… najpierw rozwiążmy problem, który nurtował mnie od samego początku przyjazdu tutaj – co z tą pisownią? Raz Chalkidiki pisane jest przez „ch”, a innym razem przez „h”. Nawet na pocztówkach i magnesach spotyka się różną pisownię. Co mówią słowniki i Grecy na ten temat?
Oryginalna pisownia grecka to Chalkidiki pisane przez grecką literę „X” czyli „chi”. No właśnie „chi” czy „hi”? Okazuje się, że transkrypcja alfabetu greckiego na alfabet łaciński (grecki alfabet jest starszy) nie jest ujednolicona. Osobom posługującym się językiem angielskim, niemieckim, czy włoskim, głoska „ch” kojarzy się z dźwiękiem zbliżonym do „cz” „sz” „ci” lub „k”. A z kolei litera „h” przez większość czytana jest jako „h”, a taki dźwięk jest poprawny w nazwie Chalkidiki. A dlaczego po polsku piszemy Chalkidiki przez „ch”? Bo o ile transkrypcja greckiego alfabetu na łaciński jest niejednolita, o tyle na alfabet polski jest ujednolicona i słowniki wyraźnie podają, że greckie „x” to nasze „ch”. Ot i problem rozwikłany ? Po angielski napiszemy więc „Halkidiki”, a po polsku – „Chalkidiki”.
Trzy palce Chalkidiki
Cały Półwysep Chalcydycki to całkiem spory teren, a jego końcówki to trzy „palce” – półwyspy Kassandra, Sithonia i Athos. My mieszkaliśmy na Kassandrze, dlatego ten objeździliśmy dość dokładnie. Na Sithonię przeznaczyliśmy jeden dzień i to była długa, całodniowa wycieczka. Na Athos nie wybraliśmy się. Kraina mnichów nie jest łatwo dostępna dla turystów, choć można wybrać się na rejs do jej wybrzeży. Ponieważ jednak miałam w planie Meteorę i jej klasztory, odpuściliśmy już Athos, tym bardziej, że nie jestem akurat fanką rejsów.
Co to znaczy „typowo grecki”?
A teraz druga kwestia do rozwiązania 😉
Na półwyspie Kassandra mało jest malowniczych „typowo greckich” wiosek z widokami jak z folderów. Specjalnie napisałam „typowo greckich”, bo co to znaczy, że coś jest typowo greckie? Rzędy białych domków z niebieskimi okiennicami, na wzgórzu kościółek z dzwonnicą i opuncje w terakotowej donicy, z wygrzewającym się na środku chodnika kotem? Czy może rzędy dwu-, trzypiętrowych wielorodzinnych domów, każdy z roletą zasłaniającą balkony, zaniedbane ulice, wypalone słońcem skwery, brudne szyby opuszczonych sklepów, tu i ówdzie jakiś samochód sprzedawcy arbuzów i wałęsające się bezpańskie psy? No właśnie.
Chalkidiki to ani jedno, ani drugie. Wielu Greków mówi, że to ich ulubione miejsce na wakacje i najpiękniejsza część kontynentalnej Grecji. Może więc jest najbardziej autentyczna? Może jest najbardziej grecka? Trzeba by zjechać całą Grecję wzdłuż i wszerz, by móc to ocenić. Ja miałam okazję odwiedzić wcześniej tylko greckie wyspy i już widzę, że w tej kontynentalnej części jest inaczej.
Co zobaczyć na Chalkidiki?
No dobrze, po tych wstępnych rozważaniach przejdźmy do miejsc, które moim zdaniem warto zobaczyć w tej części Chalkidiki.
Wszystkie te miejsca (oprócz przydrożnych kapliczek) zaznaczyłam na tej mapce:
W każdym razie kapliczki wyglądają niezwykle malowniczo w greckim krajobrazie. O nich chyba można powiedzieć, że są „typowo greckie” 😉 Niektóre są bardzo ładne, rozbudowane i bogato ozdobione, inne zaś to skromne, metalowe budki. Wewnątrz, oprócz świętych obrazków, znajduje się naczynie z oliwą i knotem, który non stop się pali. Jeśli zajrzymy do środka i widzimy zgaszoną lampkę, należy dolać oliwy i zapalić ją na nowo. Butelka z zapasową oliwą zawsze jest w kapliczce.
Miejscowości Kassandry: Afytos
Na półwyspie Kassandra miejscowości są, powiedzmy, przeciętnie malownicze. Jest kilka dużych, mocno turystycznych (hotele, hotele, sklepiki z pamiątkami), gdzie zupełnie mi się nie podobało. Nie ma tam nic starego, co można zwiedzić, głównie same hotele (na szczęście nie ma wysokich apartamentowców), plaże całkowicie zagospodarowane leżakami, parasolami i beach barami.
Jest jednak kilka bardzo ładnych zakątków, które zdecydowanie warto odwiedzić. Półwysep jest lekko górzysty, przez góry biegną wąskie drogi z pięknymi widokami.
Afytos
Wyjątkiem wśród tych średnio ciekawych miejscowości Kassandry jest Afytos. To jest prześliczna miejscowość, którą koniecznie trzeba odwiedzić będąc na Kassandrze. Jej dzieje sięgają czasów starożytnych. Dzisiejsze miasteczko leży na dość wysokim klifie, w którego zboczach dostrzec można fragmenty dawnej osady, a tuż przy plaży, pod wodą, wnikliwe oko odnajdzie zatopiony starożytny portal wejściowy do którejś z dawnych budowli.
Afytos to właśnie taka miejscowość, w której zobaczymy ślady przeszłości, stare kamienne domy z XVIII i XIX wieku, a co za tym idzie, będą tu wąskie uliczki, stare fotogeniczne drzwi, okna i inne detale. Wzdłuż klifu rozlokowały się knajpki, można więc zjeść tutaj coś z przepięknym widokiem na błękit morza.
W centrum Afytos znajduje się plac, przy którym stoi dawna willa mieszczańska. Dziś mieści się tu muzeum etnograficzne z wystawą ceramiki i tkanin. Zaraz poniżej placu stoi niepozorny, ale piękny w środku kościółek św. Dymitra z XVIII wieku. Warto pamiętać, że i muzeum (wstęp 2 euro) i kościółek (bezpłatnie) są zamknięte w czasie popołudniowej sjesty i trzeba tu zajrzeć po godzinie 18.00.
Udany recykling w Afytos
Co mnie jednak najbardziej urzekło w Afitos to… puszki po serze ? Tak, puszki, a właściwie pojemniki z tworzywa, w którym przechowuje się m.in. ser feta. Czarne pojemniki lądowały na wysypiskach śmieci (w ogóle temat śmieci w Grecji jest naprawdę słaby – segregacja kuleje, dzikie wysypiska są co krok), aż kilka lat temu pewien radny z Afytos wpadł na pomysł wykorzystywania ich jako donice na kwiaty. Geniusz często tkwi w prostocie, jak mawiał da Vinci.
Otóż radny miejski z Afytos zaprosił studentów, młodzież ze szkół plastycznych, dzieci z przedszkola, a także zwykłych mieszkańców, by pomalowali pojemniki. Zadanie było proste i przyjemne, a dzięki temu powstały prawdziwe dzieła sztuki tworzące nietuzinkową uliczną galerię. Są i greckie widoczki, koty i psy, jest cała seria z ważnymi greckimi postaciami, morze, muszle… Pomalowane pojemniki służą jako doniczki na kwiaty. Pelargonie, begonie, agawy prezentują się pięknie w takiej oprawie. Aż mi się zachciało koniecznie pomalować i postawić coś w swoim ogródku ?
Przylądek Possidi
Malowniczy przylądek Possidi widzieliśmy codziennie z tarasu – piaszczysty cypel, z łagodnym zejściem do wody i płytką wodą nadaje się na kąpiel z dziećmi. I piękne są stąd zachody słońca. Przy odrobinie szczęścia uda się zaobserwować delfiny!
Paliouri – Przylądek Kanistro
Na samym końcu „palca” Kassandry znajduje się kolejny malowniczy przylądek – Kanistro. Na małym cypelku stoi niewielki kościółek św. Mikołaja. Jeśli pojedziesz drogą do samego końca (szutrową), dojedziesz do bardzo ładnej zatoczki z kamienistą plażą, której widok skojarzył mi się z z tymi chorwackimi. Można się przekąpać, a potem koniecznie przejść pieszo kawałek na wzgórze porośnięte m.in. czystkiem kreteńskim, aby znaleźć się na samym końcu półwyspu i spojrzeć w dół ze stromych klifów.
Pefkochori – Crazy Water Park
A to coś dla dzieci, żeby mogły sobie poszaleć. W turystycznej wiosce Pefkochori, a właściwie na jej skraju (Paralia Glarokalos – dobry dojazd, dużo miejsca do zaparkowania), na ładnej kamienistej plaży znajduje się mały park wodny. Na wodzie ustawione są różnej wielkości dmuchańce, tworząc śliski, pływający tor przeszkód. Śmiałkowie ubierają kapoki i ruszają do zabawy. Dzieci poniżej 10 roku życia muszą iść z osobą dorosłą. Koszt – 10 Euro / godzina. Przy parku jest całkiem przyjemny beach bar, z leżakami i dobrymi koktajlami.
Jezioro Żółwi – Mavrobara
W górach Kassandry ukryte jest małe jeziorko, a właściwie staw, którego nazwa to Mavrobara – „Czarna Woda”. W stawie tym znajduje się siedlisko będących pod ochroną kilku gatunków żółwi błotnych. Prawie do samego jeziorka można dojechać samochodem, choć droga jest szutrowa. Nie ma stromych podjazdów i wielkich kamieni, ale trzeba uważać i najlepiej mieć auto 4×4. Żółwi w jeziorze jest ogrom!
Flamingi na bagnach Agios Mamas
Pomiędzy półwyspami Kassandra i Sithonia znajdują się bagna Agios Mamas. Jeśli będziesz na Chalkidiki zimą lub wiosną, koniecznie weź lornetkę i przyjedź na te bagna. Masz dużą szansę zobaczyć flamingi!. W poprzednim roku zlokalizowano tutaj ponad 180 gniazd tych ptaków. Oprócz flamingów zaobserwujesz inne gatunki ptactwa.
Gdzie zjeść na Kassandrze?
Znaleźć dobrą tawernę nie jest tutaj problemem. Psarotawerna to miejsca specjalizujące się w rybach i owocach morza. Warto skusić się na świeżą rybę (zawsze pytaj o rybę dnia i warto zaufać tej rekomendacji) przyrządzaną w piecu, na patelni (szczególnie małe rybki – sardele czy barweny) lub na grillu. Wszędzie dostaniesz takie hity jak kalmary czy krewetki. Do tego oczywiście sałatka grecka. Polecam skosztować sera feta. Mnie szczególnie przypadł do gustu ten zawijany w ciasto filo i podawany z miodem i sezamem. Dobre są faszerowane papryki, grillowane bakłażany oraz obowiązkowo zamawiana przeze mnie cukinia – zamiast frytek, z tztatzikami. Miejscowe oliwki kalamata, oliwa, pszenne pieczywo i łyk zimnego białego wina dopełnią całości pysznej greckiej kolacji.
Dla fanów mięsa też coś się znajdzie – souvlaki, czyli szaszłyki, zasmakują nie tylko dzieciom. Często restauracje podają jagnięcinę z kością, steki oraz kawałki kurczaka czy wieprzowiny z patelni – danie nazywane tutaj tigania.
Aaaale, nie zapominajmy o deserach. Gdy już będziesz najedzona po tzw. korek, na stół wjeżdżają domowe słodkości. Albo są to owoce (arbuzy, melony), albo miseczka jogurtu z miodem, krem budyniowy albo panna cotta lub tiramisu, albo ciasto filo przekładane bitą śmietaną, jakieś muffiny lub brownie. A czasem to wszystko na raz ?
Miejsca, które mogę polecić na płw. Kassandra to:
- Tawerna Galini w Moles Kalives
- Tawerna O Mitsos w Possidi
- Tawerna Stamatis w Possidi
- Tawerna Sidera w Possidi
Półwysep Sithonia
Internet mówi, że to półwysep Kassandra jest najbardziej oblegany przez turystów, tętniący imprezami i turystycznym życiem, a Sithonia jest spokojniejsza. Ja odniosłam zupełnie odwrotne wrażenie! To na Sithonii tworzyły się korki samochodów przed miejscowościami, na parkingach brakowało miejsc, a zatoczki były pełne łódek i wszelkiego sprzętu pływającego. Było tu zdecydowanie bardziej turystycznie, przynajmniej jeśli chodzi o wybrzeże. Fakt jest jednak taki, że półwysep jest bardziej górzysty i widoki tu są bardzo ładne. Zatoczki, „błękitne laguny”, wyglądają pięknie!
Z Sithonii można wybrać się w rejs na ostatni z „palców” – Athos. Góra Athos wygląda niezwykle! Wnosi się na 2000 metrów powyżej poziomu morza, a oglądamy ją przecież z poziomu morza. Athos zajmuje tzw. państwo mnichów, miejsce o ograniczonym dostępie dla turystów, a dla turystek w ogóle. My nie płynęliśmy tam, ponieważ mieliśmy w planie Meteorę i tamtejsze klasztory.
Sithonię polecam objechać zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a dobry obiad można zjeść w tawernie Panos (przystań Neos Marmaras).
W Pelli można zwiedzić rozległe stanowisko archeologiczne – ruiny dawnego miasta. Mamy tutaj ogromną agorę, o wymiarach 100×100 metrów, wokół której rozciągały się domki rzemieślników, w szczególności wytwarzających ceramikę, z której Pella słynęła. Mamy też ruiny domów bogatych mieszczan, z pięknymi, zachowanymi do dziś mozaikami podłogowymi. Dzięki rysunkom i opisom możemy sobie wyobrazić, jak wielkie i eleganckie były te domy.
Integralną częścią stanowiska, choć położone w osobnym budynku (trzeba podjechać kawałek samochodem), jest nowoczesne muzeum archeologiczne. W ramach jednego biletu wstępu (8 euro od osoby dorosłej, dzieci bezpłatnie) możemy zwiedzić oba miejsca. Zachęcam do odwiedzenia muzeum. Jest klimatyzowane ? Oglądamy tutaj film z wizualizacjami starożytnego miasta, możemy zobaczyć wszelkie znaleziska, które przez lata zgromadzono z tego terenu. Posągi, monety, ceramikę, najcenniejsze mozaiki, przedmioty codziennego użytku. Jest ich ogrom. Bardzo ciekawe miejsce, rzeczowo opisane, z obsługą, która odpowie na każde pytanie. I jest też kawiarenka z lodami.
Osobnym stanowiskiem archeologicznym jest dawny pałac, którego pozostałości mają być udostępnione dla turystów w 2023 roku.
Gdzie jest ta Macedonia??
W tym miejscu słowo o Macedonii i konflikcie pomiędzy Grecją, a państwem, które dziś nazywa się Republiką Macedonii Północnej (NMK). Grecy, których spotkaliśmy podczas naszego pobytu (Chalkidiki to też część historycznej Macedonii), byli bardzo wyczuleni na tym punkcie. Można odnieść wrażenie, że nie uznają w ogóle nazwy państwa sąsiadującego, określając je po prostu „Skopje”.
Ten konflikt trwa od czasu, kiedy po rozpadzie Jugosławii powstało państwo o nazwie „Była Jugosłowiańska Republika Macedonii”. Grecja przez lata bojkotowała istnienie tego państwa, skutecznie blokując mu jakiekolwiek negocjacje z NATO i UE (aż do 2019 roku). Grecy chyba wciąż nie mogą pogodzić się z faktem, że inne państwo używa nazwy, która jest ściśle związana z Grecją, z miejscem, które było kolebką hellenistycznej kultury.
Temat jest dość skomplikowany, ale warto zagłębić się w te zawiłości. Z terenu dzisiejszego państwa Macedonia Północna ponad 30% stanowią obszary należące do historycznej Macedonii, która jest jednak o wiele bardziej rozległa. Czy może więc inne państwo, niż Grecja, używać nazwy „Macedonia”, z dopiskiem „północna”? Moim skromnym zdaniem – może. Ale z drugiej strony Grecy mogliby bardziej promować tę historyczną krainę, o niezwykle bogatej przeszłości. Tak, by turyści zdawali sobie sprawę z jej istnienia – a niestety nie zawsze tak jest.
W każdym razie starożytną Pellę polecam odwiedzić!
Delta Axios i domki rybaków
Rzeki Aliakmon, Loudias i Axios (Wardar) tworzą rozległą deltę, płaską, wilgotną krainę rolniczą i ostoję ptactwa. Utworzono tutaj park narodowy, który praktycznie graniczy z miastem Saloniki. Jest to miejsce bardzo mało turystyczne, dzikie, ale warte odwiedzenia.
Jeśli przyjedziemy tutaj w okresie od zimy do wiosny mamy szansę zaobserwować flamingi, brodzące po słonych lagunach w miejscach, gdzie woda morska łączy się ze słodką. Niezależnie od pory roku spotkamy tutaj różne gatunki czapli i kormoranów, a przy odrobinie szczęścia – niewielkie stado dzikich koni.
Delta jest krainą zieloną, zupełnie nie „typowo grecką”. Płaskie równiny o wyjątkowo intensywnym kolorze okazują się być terenami upraw. Przyglądamy się z bliska tej zielonej trawie i okazuje się, że to uprawy ryżu! Stworzono tutaj systemy melioracyjne zasilane wodą z niewysychających rzek, a odpowiednia temperatura sprzyja uprawie tego nietypowego dla Europy zboża.
Ciekawostka: w 2020 roku Grecja wyprodukowała prawie 300 tys. ton ryżu. W całej UE produkcja ryżu to ok. 2 mln ton rocznie (uprawia się go przede wszystkim we Włoszech i w Portugalii). Dla porównania największy światowy producent ryżu, czyli Chiny, produkuje rocznie prawie 215 mln ton, a produkcja światowa to 780 mln ton…
Skoro już jesteśmy w klimatach dalekowschodnich, podjeżdżamy do wioski rybackiej. Prawie jak w Tajlandii! Na wodach zatoki kołyszą się kutry rybackie, a wzdłuż brzegu stoi rząd rybackich domków na palach. Suszą się sieci, w powietrzu roznosi się specyficzny rybny zapach. Żar leje się z nieba. Z jednej strony zielone pola ryżu, z drugiej domki na wodzie. I tylko kapliczka św. Mikołaja przypomina, że wciąż jesteśmy w Grecji.
Samodzielna organizacja wyjazdu czy z biurem podróży?
Na koniec jeszcze odpowiedź na pytanie, które zazwyczaj się pojawia pod moimi postami – organizowałaś wyjazd sama, czy przez biuro?
Od wielu lat organizuję nasze wyjazdy samodzielnie. Z różnych przyczyn, o których być może kiedyś więcej napiszę. Ważnym powodem na pewno są koszty. O ile w przypadku pary, czy rodziny 2+1 standardowe oferty biur podróży bywają bardzo korzystne cenowo, tzw. schody zaczynają się przy dwójce dzieci (dodatkowy pokój, mały wybór lub wysoka cena apartamentów typu family) – a przy rodzinie 2+3 to już niestety naprawdę nie ma w czym wybierać. I nie mówię tego bezpodstawnie – wiele lat przepracowałam w tej branży. Oferty rodzinne typu „dziecko gratis” również w takich rodzin nie dotyczą i są tylko dobrze brzmiącym chwytem reklamowym. Dla rodzin 2+3 sensowne oferty cenowe z biur podróży przestają być dostępne i niestety otrzymywane propozycje są dużo droższe, a proponowany standard zdecydowanie nie warty tak wysokiej ceny.
Krok po kroku, jak organizuję nasze wyjazdy, możesz przeczytać na przykładzie ubiegłorocznego wyjazdu na Cypr.
Ten na Chalkidiki „powstał” dokładnie w taki sam sposób, tylko bardziej „na ostatnią chwilę” 😉
Zobacz inne wpisy o Grecji
(wkrótce aktywne linki)
Meteory – co warto wiedzieć o tym niezwykłym miejscu?
Góra Olimp – gdzie wędrować z dziećmi?
Zobacz także:
Cypr – wszystko o wakacjach na Cyprze z dziećmi
Chorwacja – spokojne miejscówki na rodzinne wakacje, poradnik jak dojechać i co zobaczyć
The form you have selected does not exist.