Góry Izerskie. Wieże widokowe i zapomniane źródełko
Pojedźmy w maju w Góry Izerskie! Bedzie piękna wiosna, torfowiska się zazielenią i będzie tak urokliwie!
Tak, jasne. Czy ktoś tu zapomniał, że Góry Izerskie to polska Syberia, nigdy nie przychodzi tutaj termiczne lato, a wiosna nieśmiało zagląda tak mniej więcej w czerwcu?
Tegoroczna zima była wyjątkowo długa, przy czym w górach ona nadal JEST. Dzisiaj, gdy piszę ten tekst, a jest końcówka maja, w dalszym ciągu widzę przez okno zupełnie jeszcze białe szczyty Śnieżki i Szrenicy. Nie wiem dlaczego stwierdziłam, że na początku maja w Górach Izerskich będzie już wiosna, podczas gdy nawet we Wrocławiu czuć było wiejący od południa chłód.
W każdym razie otworzyli hotele, więc trzeba było ruszyć gdzieś „na noc”. Stanęło na Malinowym Dworze w Czerniawie (Świeradów Zdrój). Ja oczywiście miałam ułożonych w głowie kilka wariantów wycieczek. Nie miałam pewności, czy uda się zrealizować z dziećmi przejście ze Stogu Izerskiego przez Halę Izerską do Polany Jakuszyckiej, bo jednak pogoda mogła być niepewna. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że pogoda jest zupełnie nie majowa, a partie szczytowe są zupełnie białe. A na potwierdzenie faktu, że zima wcale jeszcze nie skończyła z Izerskimi, wieczorem przyprószyła dachy wielkimi białymi płatami śniegu.
Czerniawska Kopa – wieża widokowa
Stwierdziłam więc, że nie będziemy zapuszczać się na kilkunastokilometrową wędrówkę „bez odwrotu”, tylko ruszymy wprost z hotelu najpierw na Czerniawską Kopę, a potem się zobaczy.
Po kilkuminutowym spacerze drogą wchodzimy na zielony szlak, który biegnie wzdłuż leśnej ścieżki edukacyjnej, a następnie dochodzi do szutrowej drogi. Ta szutrowa droga prowadzi na Czerniawską Kopę z „centrum” Czerniawy Zdroju (szlak czarny). Nie więcej niż godzinę zajęło nam dotarcie do pierwszego celu dzisiejszej wędrówki.
Czerniawska Kopa nie jest jakoś wyjątkowo wysoka, bo ma tylko 776 m n.p.m., ale odkąd na jej szczycie ustawiono w 2019 roku 15-metrową wieżę widokową, znów jest popularnym celem wędrówek. Znów, bo kiedyś już na Dresslerbergu stała wieża widokowa. Z wieży możemy popatrzeć na Stóg Izerski i Smrk na pierwszym planie, mamy także panoramę Przedgórza Izerskiego, a na zachodzie wzrok sięga po kominy elektrowni Turów. Pięknie jest, tylko właśnie te kominy mi tutaj nie pasują.
Co robimy dalej? Przyjemnie się szło, zamierzamy więc kontynuować wycieczkę na Smrk. A może z powrotem zatoczymy pętlę przez Stóg Izerski, by nie wracać tą samą drogą? Może zboczymy do źródeł rzeki Izery? Zobaczymy, wszak wędrujemy w składzie: cztery małe turystyki i ja. I wiadomo, różnie bywa 😉
Smrk – wieża widokowa
Od Czerniawskiej Kopy trzymamy się dalej zielonego szlaku, który po minięciu przełęczy Pod Czerniawską Kopą zaczyna piąć się w górę. Musimy osiągnąć grzbiet ramienia Stogu Izerskiego i Smreka. A nie jest to łatwe, bo im wyżej, tym więcej błota i śniegu. Nasza kamienista ścieżka to po prostu dość wartki strumyk.
Pierwsze białe łaty śniegu zachęcają do zabawy, ale po jakimś czasie przestaje być tak różowo. Jest po prostu ślisko, błota już nie ma w ogóle. Tylko śnieg. Pokrywa jest gruba na dobrych kilkadziesiąt centymetrów. Tworzy skorupę pękającą pod nogami. Raz po raz zapadamy się i podejście naprawdę zaczyna nas męczyć. Niestety, nie zabrałam raczków (serio? raczki w maju w Górach Izerskich?), które byłyby teraz bardzo potrzebne. Ani nawet stuptutów…
Osiągnęłyśmy grzbiet i dotarłyśmy do rozwidlenia szlaków. Już tylko kilkanaście minut dzieli nas od punktu oznaczonego jako szczyt czeskiego Smrka. Za drzewami widać też metalową wieżę widokową. Ale to już był koniec. – Dalej nie idziemy! – zgodnie zarządziły młode turystyki, a mi nie pozostało nic innego, jak wyciągnąć zapasy czekolady i zarządzić odwrót.
Trasa Smrk – Stóg Izerski, gdy nie ma śniegu (lub gdy ma się raczki), jest bardzo przyjemna i niedługa. Szczyty dzieli około 45-minutowa wędrówka łagodnym i widokowym szlakiem grzbietowym. Warto zrobić sobie pętelkę przez Stóg do Czerniawy (ten wariant wycieczki pokazuję na mapie poniżej), lub zjechać koleją do Świeradowa Zdroju.
My jednak zawróciłyśmy ze Smrka i tą samą drogą, przez Czerniawską Kopę, powróciłyśmy do Czerniawy. Nie wiem, jak to się dzieje, że w powrotnej drodze dzieci nagle odzyskują siły, biegną, skaczą po kamieniach nad potoczkiem, a ja ledwo za nimi nadążam. Może to kwestia czekolady? A może po prostu wizja basenu czekającego w hotelowym spa 😉
Inne ciekawe szlaki w Górach Izerskich, które przemierzałyśmy z córkami, opisałam tutaj:
Ale to jeszcze nie koniec! Skoro jesteśmy w Czerniawie-Zdroju, zajrzyjmy jeszcze w jedno miejsce.
Zapomniane źródełko cesarza
Tuż przy drodze biegnącej z Czerniawy Zdroju do czeskiej granicy, właściwie zaraz przed granicą jest jedno miejsce, które mnie zaintrygowało. Źródło Cesarza Józefa II.
Dorzućmy teraz do wpisu troszkę historii śląska, bo akurat nadarza się dobra okazja 😉
Austria i Prusy na Śląsku
Kojarzysz wojny śląskie? To jeden z bardzo ważnych elementów historii Śląska. Trzy wojny, które w sumie trwały 10 lat, toczyły między sobą w latach 1740-1763 Austria (Habsburgowie) i Prusy (Hohenzollernowie) o panowanie nad Śląskiem. Mocarstwom zależało na bogatej śląskiej prowincji. Najbardziej na Dolnym Śląsku, bo w tamtych czasach Górny Śląsk był rejonem biednym – górnictwo, a wraz z nim pozostałe gałęzie przemysłu, zacznie rozwijać się tam znacznie później.
W wyniku zawartego pokoju po wojnach śląskich, praktycznie cały Śląsk, a także ziemia kłodzka (Hrabstwo Kłodzkie, które do Śląska nigdy nie należało, a dziś jest często nazywane Dolnym Śląskiem) przeszły pod panowanie Prus.
W 1779 roku Jego Cesarska Mość Józef II Habsburg po raz ostatni spoglądał na utracone przez Habsburgów śląskie ziemie. Zatrzymał się tuż przed granicą śląsko-czeską, we wsi Ulicko (kiedyś Strassenberg, dziś część Czerniawy-Zdroju). Piękny stąd widok na okolicę: Pogórze Izerskie oraz ziemie należące do Górnych Łużyc. Napiwszy się wody, która tryskała z górskiego źródełka, cesarz ruszył zasmucony do domu.
Źródełko cesarza
Również i mój smutek po wizycie w źródełku był spory. Co prawda nie utraciłam żadnych ziem ani niczego innego na rzecz Prus, ale to, co zobaczyłam w miejscu, gdzie jeszcze przed wojną funkcjonowała pijalnia wód, to po prostu kompletna porażka ;-( Od czasów wizyty cesarza, aż do 1945 roku działała tutaj pijalnia wody mineralnej. Ślad po dawnej przeszłości to słupy z kamiennej bramy. Cały teren jest ogrodzony i należy do… PKP! Jak do tego doszło – nie wiem. Jeśli ktoś chciałby mi wytłumaczyć, bardzo proszę o wiadomość.
Wiata, w której tryskało źródełko, jest dziś śmietnikiem. Pełno tam porozbijanych starych kafli i armatury łazienkowej, wśród śmieci leży nawet potargany baner „Na sprzedaż”. Bardzo, bardzo przykry obrazek. Na okolicę też nie ma widoku, bo po przeciwnej stronie ulicy stoi hotel Malinowy Dwór, którego część pokrywa się z budynkiem gospody, która stanęła tutaj na początku XIX wieku…
Góry Izerskie: Sky Walk w Świeradowie-Zdroju
Ale kto by tam przejmował się jakimś zapyziałym źródełkiem! Teraz cała uwaga w Świeradowie Zdroju kieruje się na gigantyczną inwestycję, jaką jest niejaki Sky Walk. To brzydka konstrukcja, wyglądająca z daleka jak rusztowanie, ale jeszcze przed uruchomieniem ogłoszona została przez niektórych najlepszą atrakcją Gór Izerskich… Serio? Wiem, że pisząc te słowa trochę się narażam… Wiem, że będą ciągnąć do tej nowej wieży tłumy turystów i zachwycać się widokami, które w sumie za darmo mogliby zobaczyć z pobliskich izerskich szczytów… Ale może dzięki temu niepasującemu do krajobrazu koszmarkowi będzie można zadbać o inne, mało komercyjne miejsca w okolicy? Na przykład o niewielki teren źródełka cesarza? Nową wiatę, o porządek, o tablicę z historią? Jestem naiwna, ale może akurat…?
Kończę trochę z rozgoryczeniem, ale w sumie już się do niego nieco przyzwyczaiłam. Towarzyszy mi to rozgoryczenie praktycznie podczas każdej wycieczki na Dolny Śląsk. Zagłębiam się w ruiny, często zaśmiecone, zapomniane, opuszczone. Dawne folwarki, dwory, młyny, warsztaty, czy fabryki, które powinny być dziś zabytkami techniki, a rozgrabione chylą się ku upadkowi. Dobrze chociaż, że ostatnio panuje moda na Dolny Śląsk i sporo osób jest zainteresowanych kupnem starych domów, czy stodół. Remontują, inwestują, a ruiny zamieniają się w prawdziwe perełki.
Mam nadzieję, że i dla źródełka przyjdzie jeszcze dobry czas…
Mój nieoczywisty Dolny Śląsk
Jeśli tak jak ja, lubisz Dolny Śląsk, chcesz poznać go lepiej, szukasz inspiracji na weekendy lub dłuższe wyjazdy, zajrzyj do mojego interaktywnego przewodnika. „Mój nieoczywisty Dolny Śląsk” poprowadzi Cię w miejsca nietuzinkowe, mało znane, ale bardzo piękne!