Dolina Pereł. Czy są tu prawdziwe perły?
Dolina Pereł to wyjątkowe i mało znane miejsce na mapie Dolnego Śląska. A nie! wcale nie Dolnego Śląska, chociaż to w województwie dolnośląskim.
Dolina Pereł na Górnych Łużycach
Gdzie więc szukać Doliny Pereł?
Górne Łużyce, czyli kraina, której niewielka część znajduje się na terenie Polski, w granicach województwa dolnośląskiego, nie jest historycznym Śląskiem. Mimo że cały teren województwa dolnośląskiego nazywa się dziś Dolnym Śląskiem warto wiedzieć, że wynika to z uproszczenia, z mowy potocznej. Przykładowo ziemię kłodzką też nazywa się Dolnym Śląskiem, a Śląskiem historycznie nie była. W ostatnich latach ziemia kłodzka stawia na określanie swoich ziem jako "Hrabstwo Kłodzkie", nawiązując do historycznego dziedzictwa, czy odrębności widocznej choćby w architekturze.
Dziś oczywiście mówimy o tym jedynie w kontekście turystycznym, promocyjnym. Próżno szukać tutaj odrębnego folkloru, czy tradycji, bo przecież po wojnie nastąpiła na tych ziemiach całkowita wymiana ludności. To temat szeroki, ale moim zdaniem bardzo warto wiedzieć, skąd te nazwy się wzięły i że takie krainy jak Hrabstwo Kłodzkie, czy właśnie Górne Łużyce, kiedyś istniały i miały swoją odrębność.
O samych Górnych Łużycach, których większa część leży dziś na terenie Niemiec i być może właśnie bardziej z Niemcami Ci się kojarzą niż z Polską, będzie tutaj osobny artykuł. A przynajmniej o tej niewielkiej części leżącej na terenie województwa dolnośląskiego i jej najciekawszych miejscach. Bo teraz chcesz przecież przeczytać w końcu o tych perłach, prawda?
Perły w Kwisie
Wprowadzenie o Górnych Łużycach było potrzebne żeby wiedzieć, że wschodnią granicę tej krainy stanowiła rzeka Kwisa. Kilkaset lat temu rzeki płynęły swoim własnym nieuregulowanym rytmem. Wody były krystalicznie czyste, nie niszczyły ich przemysłowe ścieki czy nawozy rolnicze. Tak było i z Kwisą i kilkoma innymi rzekami. W zimnych, czystych sudeckich potokach i rzekach - no właśnie, uprośćmy to - obecnego województwa dolnośląskiego - żyły skójki perłorodne, zwane też perłoródkami rzecznymi. To duże, długowieczne małże (mogły żyć kilkadziesiąt lat), dziś spotykane w dzikich rzekach skandynawskich czy w północnej Rosji. W dawnych czasach można było spotkać je w Kwisie, Nysie Kłodzkiej, Nysie Łużyckiej czy w Bobrze.
Z historycznych dokumentów wiemy, że w XVI-XVII wieku perły pozyskiwano z rzeki Kwisy oraz jej dopływów w okolicach miejscowości Leśna (kiedyś: Marklissa). Na brzegach zakładano szlifiernie, a zapotrzebowanie na perły wciąż rosło. Głównym odbiorcą tych szlachetnych koralików wielkości ziarenek grochu były szlacheckie dwory w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Z pereł wyrabiano też proszek leczący oparzenia i blizny. Jedną ze szlifierni była Hagenmuehle, położona w wiosce Hagendorf, dziś Lechów, ulica w Leśnej.
Niestety, szybko przetrzebiono populację perłoródek. Już w 1729 August II Mocny, król Polski i Saksonii, zabronił połowów bez pozwolenia, grożąc kłusownikom karą obcięcia ręki. Niestety było już za późno i małże zaczęły zanikać. Na przełomie XIX i XX wieku wymarły zupełnie - a to także za sprawą regulacji rzek, wypuszczania do nich ścieków przemysłowych i coraz bardziej intensywnego rolnictwa. Dziś próżno szukać pereł w sudeckich potokach, choć kto wie, co można znaleźć przy odrobinie szczęścia...?
Zakochany hrabia von Bissing
Nad brzegiem Kwisy stoi od zarania dziejów znany dziś doskonale Zamek Czocha. Strategiczna warownia graniczna (Śląsk - Łużyce) na przestrzeni wieków przechodziła z rąk do rąk, a wraz z zamkiem przyległe doń ziemie. W 1821 roku tereny te kupił niejaki hrabia Hans August Freiherr von Bissing wraz z wsią Beerberg (dziś Baworów). Jego syn, baron Adolf, zaręczył się z Włoszką Marią Gotti i postanowił podarować jej piękną, romantyczną dolinę. No genialny pomysł! 😉
Nakazał wytyczyć szlak, nazwany Adlerstein, wzdłuż brzegów Kwisy. Z miejscami do odpoczynku, skałkami i punktami widokowymi, a ich centralnym miejscem miała być Skała Marii, w której samodzielnie wykuł dedykację dla ukochanej. Pierwszą turystyką była oczywiście sama Maria, uroczyście oprowadzona po malowniczej dolinie. W dawnej szlifierni pereł Hagenmuehle, nad brzegiem rzeki, działała gospoda. Turyści przyjeżdżali i zachwycali się piękną doliną. Przez całe życie Adolf dbał o upiększanie szlaku, a po jego śmierci opiekowało się nim stowarzyszenie turystyczne.
W 1905 roku na Kwisie wybudowano zaporę i elektrownię wodną oraz utworzono zbiornik Jezioro Leśniańskie. Dziś to najstarsza, wciąż działająca elektrownia wodna w Polsce.
W Dolinie Pereł są prawdziwe perły
Po drugiej wojnie światowej na zamku Czocha "panowało" wojsko, a obiekt długo nie był udostępniany turystom. Gdy to nastąpiło, zyskał wielką popularność - niesamowite zagadki, tajemnice, legendy przyciągają tłumy zwiedzających.
Gdzieś w cieniu Czochy pozostawała dolina Kwisy, po drugiej stronie zapory. O perłach zapomniano. Po szlifierni i gospodzie Hagenmuehle, pozostał tylko niewielki placyk nad brzegiem rzeki. Nie ma też wielu turystycznych mostków na Kwisie, których istnienie dokumentują dawne zdjęcia.
Dopiero w 2020 roku malownicze tereny nad rzeką przeszły rewitalizację. Odremontowano także stary wiejski dom, w którym utworzono muzeum regionalne Słomiany Dwór, a w kolejnym - restaurację Zielony Piec.
Na dawnym szlaku Adlerstein odnowiono stare napisy w skałach, zamontowano ławeczki, a przede wszystkim świetne tablice informacyjne, z ciekawostkami oraz starymi zdjęciami i pocztówkami. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak wyglądała dawna gospoda Hagenmuehle, czy zagospodarowanie wzdłuż rzeki - było więcej mostków - oraz sam hrabia von Bissing i Maria. Z ich pałacu w Baworowie pozostała ruina, ale na dawnych zdjęciach możemy zobaczyć go z czasów pełnej świetności. Bardzo podobają mi się te ciekawostki. To przykład na to, jak można stworzyć "coś z niczego". Zwykła leśna ścieżka nabiera innego charakteru, gdy co chwilę możemy przeczytać o jej dawnych dziejach i pomyśleć, że wcale nie jesteśmy tu pierwsi - już 200 lat temu te tereny zachwycały.
"Dolina Pereł" to nazwa dla całego kompleksu turystycznego, w skład którego weszły:
- zamek Czocha
- Jezioro Leśniańskie z rejsami stateczkiem
- zabytkowa zapora i elektrownia wodna na Kwisie
- zrewitalizowany szlak turystyczny wzdłuż Kwisy
- muzeum regionalne Słomiany Dwór, prezentujące zbiory dotyczące dawnych mieszkańców Łużyc
- restauracja Zielony Piec, z kuchnią regionalną w stylu slow
Nazwę na kompleks wybrano piękną!
Pereł w rzece już co prawda nie ma, ale wzdłuż niej znajdziemy same prawdziwe turystyczne perełki.
Dolina Pereł - info praktyczne
Żeby wybrać się na szlak wzdłuż obu brzegów Kwisy (zatacza pętlę), auto należy zostawić na parkingu przy, lub nieco poniżej restauracji Zielony Piec. Ruszamy drogą szutrową w dół doliny, po drodze mijamy Słomiany Dwór. Tę część szlaku można pokonać z wózkiem dziecięcym. Dochodzimy do miejsca, gdzie znajdowała się szlifiernia pereł, a następnie przechodzimy mostkiem nad Kwisą. Dalej droga prowadzi do elektrowni. Przez otwarte drzwi można zajrzeć do środka i zobaczyć oryginalne maszyny, będące wciąż w użyciu.
Na zaporę wchodzimy dość stromymi schodami. Tutaj już z wózkiem nie da rady i trzeba zawrócić do auta tą samą drogą. Po wejściu na zaporę i krótkim spacerze (można dojść do trawiastej plaży i campingu nad jeziorem), wracamy z powrotem. Nie przechodzimy mostkiem przez Kwisę, tylko wybieramy szlak wzdłuż drugiego brzegu rzeki. Tutaj ścieżka jest dość wąska, leśna, ale łatwa. Miniemy Plac Królewski z repliką dawnego orła, skałę Marii, punkt widokowy, na który musimy się nieco wspiąć na skałki, aż w końcu dojdziemy do zrujnowanych zabudowań dawnej odlewni. Tam szlak pokieruje nas na mostek i tym sposobem wrócimy do miejsca, gdzie pozostawiliśmy auto. Przejście całego szlaku "Dolina Pereł" zajmie około 2 godziny, nie licząc zwiedzania Słomianego Dworu, odpoczynku nad jeziorem i obiadu w Zielonym Piecu.
Lubisz zaglądać w nietuzinkowe miejsca? Chcesz poznać lepiej Dolny Śląsk? Zobacz przewodnik "Mój nieoczywisty Dolny Śląsk". Pokazuję w nim miejsca, których nie ma w klasycznych przewodnikach. Prowadzę na mniej uczęszczane szlaki. Z dziećmi, bez dzieci, jak kto woli. Polecam sprawdzone miejsca na nocleg i dobre jedzenie. To ponad dwieście stron inspiracji na krótsze i dłuższe wycieczki.
Jestem genealogiem amatorem i kuzynką Marii Gotti von Bissing. Maria pochodziła z włoskiej rodziny osiadłej w Warszawie w końcówce 17go wieku (założycielem rodziny był rzeźbiarz Ambrosio Gotti.) Ojciec Marii Józef urodził się w Warszawie, kształcił się na kupca m.in. w Elblągu, poślubił Elżbietę Reyer z Gdańska. Był współwłaścicielem fabryki kart do gry “Baumann i Gotti” działającej w Warszawie. Maria kształciła się w Wielkiej Brytanii, gdzie poznała Adolfa. Chciałabym się zapytać o źródło portretu Adolfa i Marii, będę bardzo wdzięczna za informacje. Do dziś zachowały się obszerne pamiętniki Marii, jej matki Elżbiety oraz Józefa Gotti. Wszystkie są po niemiecku.
z pozdrowieniami,
Hej Kasiu, dziękuję za cenne info dotyczące Marii. Chętnie przeczytałabym jej pamiętniki. Tak, jak pisałam Ci już w wiadomości na Facebooku – portrety Marii zamieszczone na tablicach informacyjnych wzdłuż ścieżki Doliny Pereł nie mają podanego źródła pochodzenia. Najpewniej byłoby więc skontaktować się albo z muzeum Słomiany Dwór, albo z zarządcą ścieżki, który pewnie będzie miał kontakt do osób przygotowujących te tablice.